...przecież od razu widać było że prawniczka to matka chłopaka - aż dziwi mnie że nikt tego nie napisał. Jej zamiana śmieszna niczym u Supermena - tylko założył okulary i nikt go nie rozpoznawał. :) Istnieje choć jedna osoba która nie rozpoznała jej twarzy? Trochę dziwne, że z tej przemiany zrobili największą tajemnicę filmu.
Ale było kilka innych zwrotów akcji, które mnie zaskoczyły i których się nie domyśliłam.
Film bardzo mi się podobał. Hiszpanie to jednak robią dobre filmy.
W samochodzie, jak od nich wracała po wypadku. Jakby to ona była kierowacą to nie musiałaby ponownie ustawiać fotela.
Myślę, że chodzi o to, że więcej kobiet niż mężczyzn rozpoznało w prawniczce matkę ale za to więcej mężczyzn niż kobiet zorientowało się, że ojciec chłopaka zaczyna nabierać podejrzeń kiedy Laura musi przestawić fotel po wejściu do auta. Gdyby to było jej auto nie musiałaby tego robić.
Przestawianie fotele nie ma związku z tym czy ktoś poznał prawnik czy nie.
Osoba wyżej chciała napisać "nie rozpoznałem prawniczki za to wiedziałem że ojciec nabiera podejrzeń skoro Laura przestawia fotel".
Jestem chłopem- nie rozpoznaje twarzy.
Jestem chlopem -znam się na autach.
Mam nadzieję, że jasno to wytłumaczyłem.
widac, widac - juz zreszta od pierwszych scen, ujec widac, ze prawniczka jest podejrzanie spieta, zbyt emocjonalnie reaguje na pewne zwroty. oczywiscie film i tak jest fajny, a jesli chodzi o jakies domysly - to juz kwestia kto ile podobnych filmow widzial wczesniej, i jak kto lubi ogladac ten gatunek. Np "mam wyj..bane, niech sie dzieje co chce" czy moze od samego poczatku "wiem, wiem to musi byc ona!" :)
Ja nie od razu, ale też rozpoznałam - gdzieś w połowie, może 3/4 filmu było takie ujęcie, gdzie Virginia patrzy prosto przed siebie w okno, a my widzimy jej twarz na wprost, to był ten momen. Nawet w pewnym momencie byłam pewna, że mimika i słowa Adriana sugerują, że on juz też wie (gdy zdradził, że Daniel żył jeszcze w bagażniku - wyglądało to tak, jakby chciał ją specjalnie tymi słowami zranić i sprowokować; a potem drugi raz, gdy zmarszczył brwi słysząc od Felixa, że ten nie mógł się dodzwonić), ale kiedy dał jej wyjść z pokoju, ta teoria się posypała.
na szczęście nie miałem takich problemów i nawet przez sekundę nie pomyślałem ,że to ona :)
jeśli zaczynasz komentarz od spoilera, to chociaż wypadałoby to oznaczyć przed jego rozpoczęciem. a tak wyszło bardzo słabo.
My też nie - wiedziałem, że coś z tą adwokatką jest na rzeczy, że ją nasłał ojciec, ale że jest to przebrana matka to dopiero myśl zabłysła jak już wychodziła z pokoju. Ale ja nie mam pamięci do twarzy.
Jak dla mnie film naprawdę przeciętny jak na thriller, ta fabuła z minuty na minutę staje się coraz bardziej nielogiczna, mało realistyczna i naciągana. Całkiem przyjemnie się to ogląda ale ocena 8 na fw to jest lekka przesada...
Skoro "Pulp Fiction" to dla ciebie arcydzieło (i zapewne ulubiony film Tarantino), to się nie dziwię, że ósemka to według ciebie za dużo dla "Contratiempo".
Uwielbiam takie porównania... Co to w ogóle ma do rzeczy jak oceniłem film, który jest zupełnie innym filmem, zrobionym w zupełnie innej konwencji...
(BTW nie, Pulp Fiction nie jest moim ulubionym filmem QT)
To, że ktoś równie dobrze może dać "Pulp Fiction" ocenę 6 i napisać, że całkiem przyjemnie się to ogląda, ale ocena 8.4 dla tej produkcji to lekka przesada, a wystawianie jej dyszki to jakiś absurd.
No nie powiedziałbym, ponieważ Pulp Fiction jest akurat arcydziełem w swojej konwencji filmowej. Natomiast Contratiempo jest niezłym thrillerem ale na pewno nie jest to arcydzieło tej konwencji czy nawet bardzo dobry thriller.
(BTW niezłe masz tępo odpisywania :D )
"Pulp Fiction" jest po prostu dobrym filmem, ale nawet nie ociera się o arcydzieło czy choćby o rewelację. Dla wielu ludzi jest to oczywistość, taka sama, jaką dla ciebie jest to, że "Contratiempo" nie jest arcydziełem.
Nie ma znaczenia, że skomentowałem tamten wpis po paru miesiącach. To jest filmweb, tutaj ludzie często odpowiadają na wpisy po długich latach, a ja się w dodatku tutaj rzadko pojawiam, tutaj trafiłem akurat przez sprawdzenie starych maili.
Też tak myślę. Od początku coś mi nie grało w prawniczce (która wiecznie zabiegana i stojąca obrończyni nosi takie szpile i to jeszcze przy jej figurze?!), od połowy wiedziałam kim jest. Oglądałam na luzie, ale ciągle też coś mi nie pasowało w całej historii, więc gdy bohater zaczął w końcu mówić prawdę, to pomyślałam, że nareszcie mamy logiczny ciąg zdarzeń. Tak czy inaczej jednak - film niezły i mimo wszystko finał mnie zaskoczył - bohater był bardzo autentyczny w swojej "niewinności".
Myślę, że młodszym widzom ciężej przejrzeć intrygę, bo to i swoje trzeba obejrzeć i gust trochę wyrobić ;)
[SPOILER]
Nie zorientowałam się i film bardzo mi się podobał. Wciąga, zaskakuje i tak przez cały czas, więc ani na sekundę nie staje się nudny. Jedyna rysa na tym perfekcyjnym obrazie to nielogiczność, którą wychwyciłam.
W wersji wydarzeń, w której Tomas zabija, pokazane jest, że policja przeszukuje pokój i nie wiedzą, jak rzekomy morderca mógł wydostać się na zewnątrz. Wszystkie okna są zamknięte - widać policjantów, którzy to sprawdzają. Za chwilę mamy sceny pokazujące jak Tomas tego dokonał - wyszedł oknem, żona zostawiła mu otwarte okno w pokoju obok i klamkę. Jak widać na filmie, klamką otwiera i zamyka się okna od strony wewnętrznej, czyli gdyby Tomas wyszedł oknem, policja dokonując oględzin, musiałaby znaleźć jedno okno otwarte/niezablokowane.
W tym momencie uznałam, że zaczynają się potknięcia, ale w sumie to tylko jedna z wymyślonych przez bohatera wersji wydarzeń, więc nie musi być logiczna. Film zdecydowanie godny polecenia. Niby mamy rozmowę i kilka scen z przeszłości, a napięcie ogromne i atmosfera gęsta. Chwilami potrafi być nawet dramatycznie przez widoczne cierpienie rodziców zabitego chłopaka.
Była scena, kiedy policja wbija się do pokoju i zabiera głównego bohatera, wtedy żona ukradkiem zamyka okno, chowa klamkę do kieszeni i wychodzi. Mąż wszedł drugim oknem z powrotem do środka i również zamknął okno klamką i schował ja do szuflady, po czym wyszedł na korytarz i opuścił hotel.
No istnieje. W sumie fajnie rozpisany film. Logika prowadziła do scenariusza oko za oko. Oni zabili więc rodzice też powinni. Ale tak naprawdę rodzice nie byli mordercami. Ojciec naprawił przypadkowej dziewczynie auto na drodze. Więc rozegrali to po swojemu aby ustalić fakty. Wykorzystali zaplecze dramatyczne. Tak główny bohater okazał się nie być taki sprytny.
Ale...
Gdyby policja ustaliła lokalizację telefonu chłopaka od operatora to nie było by filmu. I dobrze, że auto nie odpaliło bo by po prostu mogli odjechać. Chociaż śladów kolizji też nie widziałem na Bmw.
A dla mnie ciekawsze od zmiany matki jest to jak łatwo można było uwierzyć, że wszystko jest winą kochanki. Że to ona go namawiała do wyczyszczenia śladów, mówiła patrz na swoją karierę itp. Chociaż zapaliła mi się czerwona lampka. Bo jak to młoda dziewczyna przeszukuję zmarłego bez wahania. A Adrian stoi taki obojętny. To było ciekawie zrobione.
Tez mi sie wtedy zapalila lampka. No, no, odwazna jakas, ona pierwsza leci, otwiera drzwi i sprawdza trupa a facet ciapa tylko stoi i patrzy. Dalam sie dalej zmylić wiec po prostu uznalam, ze to taki twardy typ kobiety byl, jak to ja sprytnie przedstawil Doria.
Też mnie to zawsze dziwiło i bawiło w tej przemianie Clarka Kenta w Supermana. Toż to tylko okularki i inne uczesanie ;) W Contratiempo zauważyłam, że pani adwokat to matka zabitego, ale skojarzyłam to po chwili. Powiedziałam o tym chłopakowi, to najpierw się zdziwił, a później się lepiej przyjrzał i przyznał mi rację. No cóż, tochę mu zepsułam niespodziankę. Naprawdę nie wiem jak można było tego nie zauważyć... ;P Jednakże film naprawdę dobry i długo trzymał w napięciu.
Zorientowałem się również, a kiedy się zorientowałem to oczywiście od razu poznałem zakończenie. Zresztą tak naprawdę od pierwszych minut z panią "prawnik" wiedziałem, że jest podstawiona. Z początku nie byłem tylko pewien jaką rolę odgrywa...
Pomysł na film przeciętny bo to już było nie raz i nie dwa, ale wyśmienita realizacja poza tym jednak jakże ważnym szczegółem.
Nie ma sensu kręcić takiego filmu jeśli widz od połowy filmu zna zakończenie. Od momentu kiedy pani "prawnik" wyszła przeleciałem do końca na fast forward.
Dam 7/10 tylko dlatego, że naprawdę podobała mi się pierwsza połowa oraz strona techniczna tego filmu, choć być może to ocena trochę na wyrost.
Właśnie obejrzałam i zajrzałam na forum specjalnie po to, żeby sprawdzić ile osób wcześniej zorientowało się, że Goodman to matka chłopaka. Mimo tego dość wczesnego odkrycia film oglądało się świetnie.
Ja, z kolei, chcę wierzyć, że to zbyt oczywiste podobieństwo prawniczki do matki było specjalnym zabiegiem, taką grą z widzem: "dam mu rozwiązanie na wyciągnięcie ręki i zobaczę, czy to dostrzeże". :)
Tak jak ktoś wyżej wspomniał - ciężko uwierzyć, że twórcy filmu to zgraja idiotów, która robiąc tak dobry i dopracowany pod każdym względem film, zapomniałaby o odpowiedniej charakteryzacji, zapobiegającej rozgryzieniu filmu przed jego końcem.
Ja poszedłem trochę innym tropem - po informacji, że pokój, w którym zabito Laurę, był pozamykany od środka (a w środku tylko Laura i ten "piękny lolo") - uznałem, że to lolo* musi być mordercą. Bo to jedyne logiczne rozwiązanie. Łańcucha drzwiowego nie da się zamknąć od zewnątrz - a był aż za często pokazywany w scenie aresztowania..
Nie wiedziałem jednak, jak to zostanie mu udowodnione, więc film obejrzałem z przyjemnością do końca.
*dlaczego lolo? Sami popatrzcie - facet ma zęby bieluśkie jak fortepian. Mógłby grać w reklamie pasty do zębów. Albo homoseksualnego członka boysbandu (patrz: jego zdjęcie profilowe na filmwebie).
Tym bardziej nie rozumiem Twojej oceny tego tworu. Reżyser wręcz obraża widza tak miernie przebierając matkę chłopaka w prawniczkę. Mierny film, zresztą dokładnie jako mierny został oceniony przez krytyków na świecie ale jak widać u nas widz nie jest zbyt wybredny :)
Co to znaczy "u nas"? Na imdb też 8,1.
Uważam że bardziej liczy się zdanie widzów niż krytyków.
Widzę że na filmwebie już na top 104. Gdy zakładałam ten temat, był mało znanym filmem i były tu z 4 tematy o nim.
A dlaczego ludziom się podoba? Bo historia jest ciekawa, intryga interesująca, tak samo rozmowy Goodman z Adrianem z retrospekcjami, człowiek może pobawić się w detektywa. Plus kilka wersji wydarzeń, bardzo dobra muzyka, no i widzowie uwielbiają motyw zemsty, ukarania złego bohatera. Pewnie nie bez znaczenia są też bardzo atrakcyjni główni bohaterowie - Adrian i Laura. :)
Nie jestem snobką. Mimo że szybko odkryłam główną zagadkę filmu i oczywiście widzę że była ona naciągana to i tak kieruję się odczuciami i emocjami jakie film i muzyka na mnie wywarły, nie rozkładam filmu na czynniki pierwsze.
PS. Właśnie słucham soundtracku. :)
Podejrzane było dla mnie to jak już z początku filmu pokazała wycinek z gazety o zagieniu syna oraz to jak często spoglądała w okno i było zbliżenie na jej męża. Też w momencie gdy Doria mówi o tym że ten chłopak jeszcze żył, ona traci cala prawnicza otoczkę
Wiecie jak się robi taki film? masz prawdziwą historię na 10 minut, potem robisz z niej fałszywkę tak pół/pół i następną totalnie fałszywą. Puszczasz je kolejności od fałszywej do prawdziwej trolując widza przez 80% filmu a potem mówisz jaka była prawda i niech się zaskoczy. Taki schemat wypali zawsze, można by tak przerobić każdy polski film o średniej 3 gwiazdek aby na końcu się zachwycić i dać 8.
Ja byłam pewna że to jakaś ciotka (siostra matki) :) Mimo wszystko film jakoś mocno przypadł mi do gustu.
Też jej nie rozpoznałam xD do samego końca nie wiedziałam, że to ona.Nawet jak przyszła do pokoju ojca chłopaka to pomyślałam, że on ją po prostu wynajął, aby wyciągnęła z Dorii prawdę. Podejrzewałam, że to raczej sprawka Laury - ten cały szantaż itp.
Film całkiem niezły, ostatnie 10 minut jest świetne.
Ja ją od razu rozpoznałam, zresztą sposób prowadzenia rozmowy mnie w tym utwierdził. Oczywuste też było, ze ti on zabił kichankę. Fajny film, ale te "twisty" to dla przedszkolaków
Błędy w filmie
1 przy wypadku BMW obróciło kilka dobrych razy z piskiem opon a na asfalcie jak chwilę później wysiedli żadnego śladu
2. Holowanie BMW,dwójka bohaterów siedzi sobie w samochodzie holującym a w holowanym BMW nikogo nie ma,ciekawe jak pokonywali zakręty