Wspaniały to był film, nie zapomnę go nigdy. Paul Naschy na sotfpornowym tournée po Ameryce. Drugim filmem, w którym wystąpił w Stanach Zjednoczonych (można powiedzieć, że też gościnnie), był „Tomb of the Werewolf” Freda Olena Raya, dzieło, w którym pożegnał się z wilkołakową serią i rolą Waldemara Daninsky'ego. Moim zdaniem to jednak film Donalda F. Gluta, a więc „Countess Dracula's Orgy of Blood” jest lepszy, a to przez przez akcenty glamowe, rockowe i gotyckie, w dużej mierze wprowadzane przez muzykę (Willow Wisp), a także scenerię.
Największe zaskoczenie i tak przeżyłem na początku, ponieważ muzyka towarzysząca lesbijskiej scenie w XIX-wiecznym anturażu rodem z Dzikiego Zachodu brzmi jak wariacja jednego z motywów gry... Heroes of Might and Magic IV (Sea Theme bodajże).