Gościu zesrał się w gacie, wysmarował w gównie z czego czerpał niesamowitą radoche. Potem zesrał się gdzieś na chodniku, potem chyba znów. Bełkotał w międzyczasie coś o Chinach. W końcu zaczął zabijać i wiecznie wysmarowany w tej kupie.
No artyzm jak cholera powiem wam. Jeśli ten opis wydaje się wam zachęcający to...