Gościu zesrał się w gacie, wysmarował w gównie z czego czerpał niesamowitą radoche. Potem zesrał się gdzieś na chodniku, potem chyba znów. Bełkotał w międzyczasie coś o Chinach. W końcu zaczął zabijać i wiecznie wysmarowany w tej kupie.
No artyzm jak cholera powiem wam. Jeśli ten opis wydaje się wam zachęcający to śmiało walcie ale chcę powiedzieć że tych 90 minut życia wam nikt nie odda, odpłyną bezpowrotnie... jak kupa w klozecie, kupa którą ten film jest.