Wiktor (Englert) zdał maturę na 5. Teraz pozostały mu już tylko 2 rzeczy: zdecydować o przyszłym życiu oraz spotkać się ze swoją sympatią. Co ciekawe, to drugie okazuje się wcale nie mniej trudne od skierowania biegu życia na właściwe tory: Wiktor nie ma grosza przy duszy a zaprosił dziewkę do modnej kawiarni.
Tu zaczyna się nasza podróż w raz z bohaterem. Przemierzamy ulice Piotrkowa (ten średniomiasteczkowy klimat!), spotykamy przeróżne ciekawe typy ludzkie, mniej lub bardziej znanych Wiktorowi, który z nich wesprze bohatera gotówką?
Można wręcz odnieść wrażenie że oglądamy "Nagich" Mike Leigha ze świeżością i swobodą "Do utraty tchu". Bo właśnie ta swoboda i spontaniczność Englerta to coś co skutecznie popycha akcję do przodu. Reżyser nie przedłuża seansu - 50 minut wystarczy, żeby bohater dotarł do celu.
A puenta? hmm wypadałoby się roześmiać się jak to czyni Wiktor i odejść w sobie tylko znanym kierunku. Bezkompromisowość reżysera spodobała mi się od razu.
Jedno jest pewne: na pewno ciekawszym okiem spojrzycie na zjawisko które pokazuje Vitalyzd w video "Gold digger prank". A Cyrograf... powstał pół wieku temu.
7-8/10