Na początku zaznaczę, że uwielbiam koreańskie filmy akcji. Nie japońskie, nie chińskie -
koreańskie. Film ten jest debiutem reżyserskim Sang-yoon Lima i w tym momencie śmiało mogę
powiedzieć, że chcę więcej. Nie jest to kolejna sensacyjna papka z niezniszczalnymi
bohaterami i przewidywalnym happy endem. Reżyser zaserwował nam wysmakowane,
zaskakujące i wbrew pozorom pełne alegorii film. Pomysł na niego a także wykonanie w pełni
zaspokaja moje wymagania względem tego rodzaju kina. Skutecznie zdziera z ogólnie
przyjętymi schematami, zawstydzając prostackie amerykańskie produkcje, w których jest
przerost formy nad treścią.
Szczególne brawa należą się zdjęciom. Wplecione we właściwym momencie krótkie ujęcia w
swej prostocie i symbolice co rusz zaskakują widza swą ckliwością, podkreślając dramatyzm i
zbliżającą się tragedię. Mnogość metafor i końcowy cytat doskonale oddają sens filmu,
odnosząc się do współczesnego życia, skupionego na konsumpcji i bezcelowości.
Film polecam gorąco wszystkim, bez względu na to czy kino akcji lubią, czy też nie.
No jak na debiut to mega. Film świetny, lecz widać w nim pewne kopie dobrych koreańskich produkcji, czasami aż nadto! Po raz kolejny widać iż szkoła filmowa w Korei jest zadżebista !
SJS ciężko było wykończyć, nawet w małym biurze około 25ciu uzbrojonym i dobrze wyszkolonym przeciwnikom, a poza tym czy jakikolwiek qreański film akcji (zresztą nie tylko) kończy się happy endem (nie wspomnę już o niespodziewanych końcówkach),, ;|
skoro oglądasz to wiesz
Mam podobno odczucia:) Ale motto moim skromnym zdaniem powinno byc jednak inne:)