Nie ma o czym gadać... Moore jest gorszy od Seana Connery a nawet od Lazenbyego... Jak na Bonda to ten film to średniawka.
Az tak drastyczna to bym nie była w ocenie Moora. Jako aktor gra dobrze ale wizualnie zupełnie nie pasuje do roli Bonda. Sean Connery TAK, Lazenby TAK ale Moore stanowczo NIE. Po prostu nie ma tego szarmanckiego uroku jaki mieli jego poprzednicy.
Nie zgadzam się. To właśnie Moore nadał Bondowi humor i luz. Connery próbował być zabawny, tak samo jak i Lazenby - ale dopiero przy Moorz'e można zauważyć, że ci dwaj byli "drewniani". Dalton natomiast nadał swojemu Bondowi klimat mroczności, Brosnan odświeżył wizerunek Playboya, niestety najbardziej wszystko spartolił Craig.
Powiem tak. Średnio mi się podobała ta część Bonda. Mogę się zgodzić że Moore jest gorszy od Connerego, ale od Lazenby stanowczo był i jest lepszy. Moja ocena 6/10