Nikt nie może mieć wątpliwości, że 'Black Gold' to film piękny - przez wszystkie realizacyjne płaszczyzny. Zdjęcia na najwyższym poziomie wsparte bardzo staranną charakteryzacją i pieczołowicie utrzymaną stylistyką - nie przypominam sobie zachodniego filmu tak dokładnie starającego się zobrazować świat Bliskiego Wschodu - w tym wypadku sprzed niespełna stu lat. Sam scenariusz również dobrze się rozwijał... Do momentu. Od chwili gdy Auda wkracza na pustynię zaczyna się on sypać i rozłazić, a natłok 'cudów', nielogiczności, dziwnych wyborów bohaterów przybiera niebezpiecznie olbrzymie rozmiary. I to strasznie irytujące religijne zadęcie, akurat w tym wypadku muzułmańskie - ja rozumiem, że w zasadzie jakakolwiek religia zwycięża logikę i sprawia, że ludzie zaczynają robić dziwne rzeczy, ale świadomie, dobrowolnie działać na szkodę własnego ludu... Tego nie zrozumiem. Plus kwintesencja w postaci sceny śmierci lekarza - Allah ci wszystko wybaczy... Cóż, film mógł być naprawdę świetnym kinem, skończyło się jedynie na dobrym poziomie, warto jednak obejrzeć ze względu na cudowne pustynne pejzaże.