Rola N. Portman nie powoduje w najmniejszym stopniu, że film jest wybitny. Hollywood niejednokrotnie pokazywało, że Oskara lub nominację otrzymuje aktor/aktorka, która swoją grą (wizualną, nie werbalną) przysłania resztę słabej obsady i całą fabułę filmu, maskując jego wtórność i przewidywalność. "Czarny łabędź" to kolejne po "Social network" największe dla mnie rozczarowanie, potęgowane jeszcze mocniej przez pochlebne recenzje np. "Filmwebu" czy "Przekroju".
http://jureckifoto.blogspot.com/2011/01/czarny-abedz-black-swan-2010-rez-darren. html