Oglądałam go pierwszy raz jakoś tak 5-6 lat temu, na pewno przed MŚ 2006. Byłam dzieckiem i mocno wrył się w moją pamięć. Moja wiedza o piłce nożnej była nikła, znałam Manchester United, ale myślałam, że Manchester City wymyślili na potrzeby filmu. Od tamtego czasu czekałam, żeby obejrzeć go ponownie. Wiem, że w tym roku na TVP2 rano w sobotę go puścili, ale zanim się zorientowałam skończył się. Wczoraj przeglądałam gazetę z programem i nie mogłam uwierzyć własnym oczom "Czarodziejskie..." na Filmboxie o 21.00. Znając ten kanał można się spodziewać powtórki - informacja dla tych, którzy chcą obejrzeć ten film. Obejrzałam i muszę powiedzieć, że jeszcze bardziej mi się podoba. Scena z meczu z piosenką "Right Here, Right Now", która jest jedną z moich ulubionych. Robert Carlyle jako trener, od czasu obejrzenia "Trainspotting" doceniam jego aktorstwo. Szczególnie tutaj, bo zazwyczaj gra brutali, a tutaj był trochę taki wymoczkowaty. Oczywiście nie mogę zapomnieć o fabule. Sprawdzony motyw magicznego przedmiotu, ale ten motyw wygląda zdecydowanie inaczej niż w innych filmach, ze względu na to, że akcja rozgrywa się w teraźniejszym Manchesterze z wszechobecnym robotniczym akcentem. Przyznaję filmowi 10/10 gwiazdek, bo w moim odczuciu ma wszystko, co powinien, a jeszcze sentyment sprawia swoje.