Jak mając tak dobre podstawy jakimi jest dobra książka można tak skopać scenariusz,
zmarnowano potencjał bohaterów na czele ze źle zagraną Gillian, co w sumie nie wynika ze złej
gry aktorskiej tylko okropnie napisanej postaci.
Na koniec dali już tyle lukru ile mogli czyli happy end po całości. Książka jest dużo bardziej
życiowa, nie wszystkich spotyka dobre zakończenie.
Jakiejkolwiek psychologi postaci w tym filmie brak. Nie można ani nikogo polubić ani nikogo
znienawidzić, sa tak bezpłciowi i bez wyrazu.