Jedno co zwróciło moja uwagę to schemat fabuły. Zauważyliście, że kompletnie odbiega od sztampowych filmów o tematyce miłosnej? W ogólnym przybliżeniu fabuła zazwyczaj prezentuje się następująco:
1. Spotykają się
2. Rodzi się uczucie
3. Cudowne chwilę razem, wszystko pięknie, cacy
4. Następuje kryzys (praktycznie koniec miłości)
5. Winowajca postanawia wszystko naprawić
6. Znowu się kochają i koniec filmu.
Kto oglądał inne filmy miłosne sam to musi przyznać, no tak to wygląda w uproszczeniu, takim brutalnym uproszczeniu . A tu nagle film który praktycznie fazę kryzysu w związku ma wymazaną. Doszło do tego, że czujnie do końca czekałem aż się wszystko rypnie. Do takich scenariuszy jestem przyzwyczajony, że zawsze w którymś momencie się coś musi posypać.
Ale! To nie jest zarzut, toż to zaleta! Dzięki temu bardzo pozytywnie odebrałem ten film, powaga.
Miła to była odmiana dla mnie jako odbiorcy.