skoro w połowie filmu zorientowałem się, że już to kiedyś oglądałem. Zapamiętałem obserwację obozu na pustyni z satelity. Obejrzałem do końca, mimo że wiedziałem, że nie można się spodziewać niczego poza schematem.
A może to zaleta filmów sensacyjnych, że nie pozostawiają żadnych wrażeń i nie zamulają widzom mózgu?