"Czasem słońce czasem deszcz" ogladałam pierwszy raz dawno, dawno temu. Ostatnio mama skądś go wytrzasnęła, więc postanowiłam zobaczyć jeszcze raz i jakos tak skojarzył mi sie z "Avatarem". Tego filmu nie ogląda się dla fabuły, ale dla efektów (wprawdzie nie specjalnych, a tanecznych).
Opowieść dosyć schematyczna - typowy mezalians, jednak może niektórych zmęczyć. Mój znajomy stwierdził, że ten obraz można podzielić na kilka filmów, bo wątek niepotrzebnie ciągnie się w niskończoność, ale ja uważam, że jest ok.
No cóż... przyznam, że w niektórych momentach łezka mi się w oku zakrciła. Indyjscy aktorzy potrafią grać bardzo subiektywnie. To sprawia, że oceniam "Czasem słońce czasem deszcz" wyżej od "Avatara" (w którym są tylko efekty). 6/10
HAHAHAHHA!!
Limonka_07! W ogóle bollywodzkich filmów nie da się poróżnić z filmami z USA i w dodatku 3D. Twój komentarz jest beznadziejny. "Czasem..." w ogóle nie jest podobny ani kojarzący się z "Avatar".
No cóż... forum jest po to, żeby zamieszczać swoje opinie i pisać o swoich odczuciach dotyczących filmów.
Możesz mieć inne zadanie - proszę bardzo.
Prawdą jest, że tych filmów nie da się porównać, ale poróżnić? Co to znaczy? Czemu chciałbyś kłócić ze sobą filmy?
Avatar to komercja i maszynka do zarabiania pieniędzy, z słabą fabułą.
Czasem słońce...nie odniosło takiego sukcesu a poza tym ma fabułę która może i jest oklepana ale i przyjemna. Mamy grę aktorów i emocje czego w Avatarze niestety brak.
I piekny taniec. Efekty są cudowne, sama K3G oglądam dla kolorów, strojów, tańca... Wg mnie gdyby chcieli nakręcić film hollywoodzki o takiej fabule jak w "Czasem słońce..." a bez tańca, muzyki idt. to nawet efekty specjalne jak w Avatarze nie pomogą.
Indie to Indie, nie Ameryka :D
"Wg mnie gdyby chcieli nakręcić film hollywoodzki o takiej fabule jak w "Czasem słońce...a bez tańca, muzyki idt. to nawet efekty specjalne jak w Avatarze nie pomogą. "
Serio? to ciekawe, bo już tak wtornych produkcji byla cala masa :)
jak dla mnie ten film był po prostu straszny. 210 minut totalnej nudy i beznadziejnej "muzyki". nigdy więcej.
Avatar to jest jakiś syf. Wyobraźcie sobie go bez efektów specjalnych...... Brr..!!!
Ale co to za film składający się z efektów specjalnych? Liczy się fabuła, gra aktorska itp. a tu 99 % efektów 1% reszty -.-