Mogli coś lepszego wymyślić... Film przerysowany ale nawet śmieszny, chociaż chwilami to jest żal oglądać ;)
7/10
Ble ble ble... żal? Ty masz 15 lat?
Powiem tak, film bywa absurdalny, przez co niektóre elementy można potraktować, jako celowo nagiete np. trzy razy udało mu się coś zarobić i za każdym razem, tracił to, zostając okradzionym przez dokładnie tych samych gości - dla mnie to taka aluzja, do tego jak jest naprawdę - pomyśl, zarabia sobie człowiek cały miesiąc, ciężko harując, a na koniec dowalają mu podatki, które mu zabierają większość kasy na życie - w dodatku ci sami ludzi, a raczej ta sama instytucja. za każdym razem to samo ^^ haha
No nie wiem,
ja tam bym tak bardzo nie snuł tego typu domysłów co do tego filmu. Jakby wychodzić z takiego założenia to nawet najgorszy gniot mógłby mieć od groma metafor. Często jest tak, że ludzie (a nawet znawcy) oglądając film nawymyślają różnych znaczeń poszczególnych scen, a później okazuje się, że sam twórca filmu jest zdziwiony. Coś takiego bodajże miało miejsce z serią Dekalogów, a konkretnie z motywem pojawiania się Artura Barcisia. "Czeka na nas śiwat" jest przesiąknięty scenami, które rażą mnie swoją drętwością - wydają się tandetne - jak choćby rozmowy reporterki z ludźmi na ulicy (nie o przekaz mi tu chodzi). No chyba, że jest jakaś publikacja na ten temat. Zresztą to Twoje wyjaśnienie jest trochę śmieszne i naciągane. Ale to moje zdanie.
dla ciebie śmieszne i naciągane, dla mnie bynajmniej nie jest to nadinterpretacja. zresztą każdy może sobie pewne rzeczy tłumaczyć po swojemu, nie koniecznie z myślą twórcy.
a współcześnie w Polsce ludzie mają gówniany start, mało zarabiają, a co zarobią, to mu zabiorą...
friducza - co za beznadziejne porównanie, na podatki idzie część twojej wypłaty a jemu całą kasę zarobioną ukradli x3 ci sami, zresztą jak płacisz podatki to masz z tego profity - zbiera ci się kasa na emeryturę, masz darmową służbę zdrowia, jak ci się coś stanie możesz zostać rentę, płatne chorobowe itp.
zijacek - dokładnie zgadzam się z Tobą, ludzie często w niedoróbkach czy lenistwie reżysera lub scenarzysty doszukują się ukrytych znaczeń.