chodzi o to, że jedynym wyjściem w takiej sytuacji musi być coś pokroju lewitacji... czyli nie ma wyjścia.
ciekawsze to chyba, niż scena jak zdycha.
Ja się zgadzam z autorem wątku. Już bardziej film by mnie poruszył jakby główny bohater umarł, a tak to w ogóle nie obczajam o co chodzi... Lewitacja? Co to, science fiction było czy co? I co mu dało te zakopanie pod ziemią? I tak pewnie nie przeżył...
moim zdaniem właśnie końcówka byla najlepsza. Jeśli nie przeceniam tego filmu to ukazywała ona jak człowiek współcześnie sam daje się pogrzebać a inni mają na to wywalone, mogą co najwyżej się przyglądać.
A chyba w tej lewitacji chodzi o to, żeby uciec od tego stanu, buć ponadto. Może nadinterpretuję, ale wolę tak, bo inaczej ten film byłby lekko bez sensu ;p
Alina, jakiego zakończenia oczekiwałaś? Moim skromnym zdaniem końcówka była świetna. To taki level up dla głównego bohatera. Wyższy poziom egzystencji.
nie miałam na myśli zakończenia w stylu amerykańskiego filmu czytaj patetyczna śmierć. o wiele bardziej zaspokoiłabym swój głód filmowy gdyby po prostu "opuścili kurtynę" przed lewitacją. bez śmierci, bez lewitacji. ale być może po prostu nie dojrzałam do takich zakończeń:) pozdrawiam.