Ta komedia to przykład, jak daleko można posunąć się w żartach nie tracąc dobrego smaku. Fernandel wzniósł się na wyżyny komizmu, a Francoise Rosay na wyżyny czarnego humoru. Można oglądać to dziesiątki razy i za każdym razem pekać ze śmiechu. Szkoda, że telewizja o tym filmie zapomniała. Jerzy Krukoń
Nie wiem jak można płakać ze śmiechu na takim filmie. Może nie miałem nastroju, ale zaśmiałem się może z 3 razy, a do płaczu to już na pewno bardzo daleko mi było. Film nawet daje radę i warto obejrzeć jak ktoś lubi starsze kino, ale komedią tego raczej bym nie nazwał.
No cóż, inteligentny humor jest nie dla każdego. A już na pewno nie dla widza wychowanego na współczesnych durnych komedyjkach czy kabaretach.
A czym jest ten "inteligentny humor"? Wszyscy się tylko nim napawają jak widzę, a za bardzo nie wiem co to jest.
Humor jest rzeczą indywidualną, nie musi mnie śmieszyć dowcip o śmierci, jeśli waśnie umarł mi ktoś z rodziny, tak samo jak nie będzie mnie śmieszył ten słyszany dziesiąty raz...
Poza tym nie bez powodu mówi się "śmieje się jak głupek", a nie "śmieje się jak inteligent" ;)
Moze chodzi o humor, przy ktorym trzeba pomyslec, cos wiedziec, skojarzyc, a nie "kawa na lawe, gosc zrobil kupe, a drugi sie na niego zrzygal"... Tak strzelam ;-)