chyba ciężko mi strawić kabotyńskie popisy Fernandela, a i sam film - od scenariusza począwszy , a na prowadzeniu aktorów skończywszy - jest taki sobie. Na pewno nie dorasta do pięt wielu francuskim perełkom tamtych czasów, w tym autorstwa samego Claude'a Ataunt-Lara.
Może kiedyś zmienię zdanie, po jakimś ponownym obejrzeniu. Ale pierwsze wrażenie nie było dobre. Nuda.
"Na pewno nie dorasta do pięt wielu francuskim perełkom tamtych czasów, w tym autorstwa samego Claude'a Ataunt-Lara."
przecież to jego film ...
no właśnie to napisałem, wynika jasno z kontekstu, że nie dorasta do pięt wielu filmom tamtych czasów, w tym autorstwa SAMEGO Autant-Lara; chodziło mi o to, że jest daleko w tyle m.in. za dziełami tego samego reżysera, żeby wymienić choćby "Na wypadek nieszczęścia" czy "Diabeł wcielony"...