Wystraszyłam się w paru momentach, i wtedy zaczęłam myśleć nad 7/10, a nawet w porywach
nad 8/10, kiedy atmosfera zaczęła gęstnieć. Niestety, niewykorzystany potencjał, a zakończenie
zupełnie skopane i nie w klimacie. No i jest trochę nielogiczności w filmie, co jeszcze bardziej
obniża ocenę...
6/10 za Cilliana, i właściwie tylko za niego, jedyna ciekawa postać w tym filmie, jakoś mnie nie
wzruszyła postać pani doktor -_-.
Zgadzam się w zupełności. Dodam nawet, że wystawiłabym 5,5. Bo jestem rozczarowana, że zmarnowano dobry pomysł na film... Marne dialogi i właściwie słabe zakończenie. Na siłę trochę- aby zrobić coś w stylu "Iluzjonisty"
Pierwszą rzeczą jaka przychodzi mi do głowy to to jak sprawdzali tego "głównego złego" (sorry, tydzień po obejrzeniu filmu nie pamiętam już jak się ktokolwiek tam nazywał). No i w końcu wywnioskowali, że facet miał wspólnika i to on mu podpowiadał jakie ma wybierać cyfry, w tym całym badaniu czy ma nadnaturalne moce czy nie. Ale podpowiadał mu tylko w jednym teście! A co z innymi? I to miał być dowód na to, że facet nie posiada żadnych mocy? Tym bardziej, większości rzeczy jakich dokonywał Silver zupełnie nie wyjaśniono. (Wybuchająca szyba, spalająca się aparatura, wahania napięcia w laboratorium).
"Wybuchająca szyba, spalająca się aparatura, wahania napięcia w laboratorium" za to właśnie odpowiedzialny był Buckley.
Faktycznie, klimat budowany przez całą długość filmu zostaje nieco odstawiony na bok w zakończeniu, a szkoda. Ciekawy pomysł, ale trochę tej produkcji brakuje. 6/2 to za mało, ale do pułapu 7 też daleko.
Ja własnie skonczylam go obejrzec i zeby wiedziec ze dobrze zrozumialam to wyszo na to ze wszyscy byli oszustami oprócz Buckley'a tak? I on sam nie wiedzial ze to robił te wszystkie rzeczy bo zył w zaprzeczaniu tak? a Margaret wiedziala ze jest prawdziwym medium...czy dobrze to zrozumialam?
Ostatnie 15 minut zepsuło cały film. Jak tak można panie REZYSEZE ! Scena, kiedy doktorek (jak on przeżył taki łomot !!!) przez nikogo nie zatrzymywany wchodzi na salę, by podyskutować z De Niro ..... Żałosne ! "Amerykańskie" kino w najgorszym wydaniu. Papka dla debili.
Zgadzam się z wypowiedzią Iblis_Van_Den_Demona, jednakże na razie ocena oscyluje około siedmiu. Prawdopodobnie podkreśle swoje zdanie kiedy obejrzę film ponownie ;-)
Czasem się zastanawiam, jak ludzie oglądają filmy, że nie są w stanie ich zrozumieć.
Wszystko wyjaśnione w końcówce.
[SPOILER]
Silver widział, oszukiwał przy teście z cyframi(wspólnik), test z wyginaniem metalu na odległość dał wynik negatywny, dopiero gdy dotykał łyżeczek to nastąpiła deformacja(siła palców), tak naprawdę nie jest niewidomy. Jedyne czego nie rozumiem to sztuczki z Polaroidem.
Za całą resztę(wybuchające urządzenia, pękająca szyba, wstrząsy itd. odpowiedzialny był Buckley, który był prawdziwym medium i posiadał zdolności paranormalne, co zrozumiał dopiero pod koniec filmu, gdyż cały czas żył w przekonaniu, że ludzie z takimi zdolnościami nie istnieją...
[/SPOILER]
Proste jak konstrukcja cepa... ^^
Hehe to cholernie silne miał te palce skoro ledwo je dotykając zdołał je powyginać :P A sztuczki z polaroidem, nie wytłumaczono, ponieważ wytłumaczenia nie ma, film jest po prostu nie przemyślany.
wytłumaczenia nie ma bo nie jest potrzebne. Dowiedli, że oszukiwał i to wystarczy. Nie trzeba wyjaśniać wszystkich sztuczek Silvera
A według mnie trzeba, bo do mnie nie przemawia niepełne wyjaśnienie. Nie można wtedy do tematu podejść zupełnie racjonalnie.
W odniesieniu do cholernie silnych palców - mnisi z shaolinu potrafią palcami w cegły uderzać i robić w nich dziury ^^
Zdaje się, że na discovery kiedyś leciało. Pompki na palcach, stanie na palcach i robienie "pompek" na stojąco.
Jak widać można wyćwiczyć siłę palców.
Nie wiem jak Silver to robił, może łyżeczki były aluminiowe, może słabszy materiał. W każdym razie oszukiwał.
Just sayin'.
Nie od dziś wiadomo, że ducha łatwiej uchwycić na polaroidzie niż na taśmie 35 mm :D i "poważnie" już mówiąc, sądzę, że ten wątek w filmie odnosił się właśnie do tego typu "dowodów". Nakręcono wiele para-pseudo-dokumentalnych programów poświęconych temu zjawisku, np. http://www.ghosttheory.com/2008/04/01/polaroids-of-the-dead-los-angeles-ca nigdzie jednak nie spotkałam się z zadowalającym rozstrzygnięciem.
Niestety nie znam się na fizyce ani tym bardziej na optyce na tyle, by choćby próbować to rozgryźć. Sądzę jednakowoż, że efekt ten musi mieć związek z właściwym polaroidowi sposobem funkcjonowania. Zdaje się, że dotyczy on ukierunkowywania pola elektrycznego i identyczności natury fal elektromagnetycznych, czy w ogóle: wykorzystania własności polaryzatorów. Pozdrawiam!
hej
a czemu nikt z Was nie mówi o tej scenie z wodą ? jak wyginał jej strumień to też był Buckley czy oszustwo ? a lewitowanie De Niro na końcu filmu ? to co było ? właśnie udowodniono mu tylko oszustwo z cyferkami ( choć do końca nie rozumiem tego wyjaśnienia przecież siedzieli w oddzielnych pomieszczeniach ? w czym pomógł mu zegarek ? nie wiem ) tzn że De Niro był oszustem ? nie do końca przekonuje mnie ta interpretacja choć wydaje się najbardziej logiczna !
pozdro 600