PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=226331}

Czerwone pantofelki

Bunhongsin
5,7 3 099
ocen
5,7 10 1 3099
Czerwone pantofelki
powrót do forum filmu Czerwone pantofelki

Wspaniały film i przy tym całkiem niezły horror, trzyma w napięciu, zupełnie nieprzewidywalny i cudownie zagmatwany, trzeba się trochę nagłowić żeby go zrozumieć co jest ogromnym plusem. Przy tym nieprzeciętna oprawa wizualna, muzyczna, ciekawe wnętrza i scenerie nasycone wyrazistymi kolorami. Jeden z moich ulubionych koreańskich horrorów, zapada w pamięć 9/10 Polecam, czułam się usatysfakcjonowana po obejrzeniu.

chanelk-a

wiesz mam chyba inne zdanie ,obejrzałam ten film z ciekawości,ale żałuję dla mnie to była strata czasu,ale jestem zdania ,że jeśli chce coś oceniać albo komentować muszę to obejrzeć pozatym lubie horrory i chodzby był to jeden wielki żart to oglądam.Film taki sobie,żeby nie mówić że kijowy,film oglądałam w przerwach bo usnełam,niewiem gdzie zauważyłaś to napiecie...niemówiąc o reszcie,a po zatym niewiem nad czym musiałaś tak się głowić żeby go skumać,mnie raczej nic nie zaskoczyło a raczej znużyło,pozdr.

ocenił(a) film na 6
merci

Hmm, było tych scen napięć trochę, nie przesadzajmy (np. mijanie na korytarzu dziewczyny czy wyłanianie się postaci z cienia na końcu itp.). Nie dziwię się, że nie rusza Cię film, w momencie gdy przysypiasz i powątpiewam czy naprawdę ,,skumałaś" wątek, bo to rzeczywiście nie było takie oczywiste. Zgadzam się z chanelką, choć z drugiej strony sceny w stylu "deszcz litrów krwi z sufitu" mnie bawią.

ocenił(a) film na 4
chanelk-a

Jak dla mnie zero napięcia, a pantofelki są różowe a nie czerwone jak w tytule ;)

ocenił(a) film na 5
chanelk-a

SPOILER możliwy.

Pierwsze co przychodzi do głowy w trakcie seansu - ten film został stworzony dla kobiet. Bo i co w nim mamy? Estetyczne ujęcia (m.in. hipnotyzujące stacja metra, balet) przeplatane totalnie chaotyczną fabułą. Ale.

Scena z cyklu "zupa była za słona" - spojrzenie męża, chwila napięcia - bezcenne, i tu pierwsze rozczarowanie - nie ma wrzasku, nie ma bicia żony. Jest coś gorszego, z punktu widzenia wielu kobiet z objętych kryzysem małżeństw - sucha konstatacja i... cisza.
Scena kłótni z kochankiem, w której główna bohaterka zdziela go bitchslapem (policzkuje). Pada pytanie - parafrazując - uderzyłaś mnie z miłości, czy z zazdrości, że ktoś mi ciebie zabrał?
Wreszcie scena zdrady - mąż z kochanką w granatowych butach... żony.
Wystarczą te trzy elementy, aby rozgryźć motywy Sun-jae, wszelkie wyrywanie sobie butów z córką to już tylko dodatki.

Czyli co? Estetyka, chaos, trzaśnięta kobitka, plus sporo oklepanych, horrorowych tricków, z przebłyskami gore (krwawy śnieg, wodospad krwi z sufitu itp.), pobieżnie przedstawiona sidestory pt. geneza pantofelków, nieudana próba wstawienia elementów "dochodzeniówki" (wg mnie kolejny wypełniacz) i na koniec prostackie wylanie przez autora "kto, kogo, jak", tylko i wyłącznie z powodu partactwa w postaci fabularnego bezładu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones