Podobało mi się tępo akcji - przez pierwsze pół godziny w których co prawda horroru za wiele nie uświadczymy a bardziej poznajemy zarys historii i głównych bohaterów akcja gna do przodu bez żadnych przestojów co nie często jest spotykane w azjatyckich horrorach. Montaż również bardzo dynamiczny jak na tego typu kino. Całości dopełnia rewelacyjna muzyka i całkiem niezły scenariusz więc ósemeczka należy się.
MEGA SPOILER
Tępa akcja - dobre określenie.
Tempo? Mamy zdradę, potem romans, nowe buty, gdzieś po drodze kilka zabójstw, bezsensowne spotkanie z policją, trochę straszydeł, garbuskę, szperanie w wycinkach prasowych, pogrzeb w celu pozbycia się demonicznego artefkatu (czyli wszystko to co w "Ringu" w mniej wyszukany sposób), a na koniec obalenie całej teorii "sensu" biegu wydarzeń, "dorżnięcie watahy" i klasyczną obietnicę, że komuś jeszcze spadnie głowa, bo znalazł przeklęty gadżet.
W skrócie - reżyser odpala szpulę z filmem, wrzuca losowe części na talerz, na koniec polewa sosem o smaku "odrobina sensu". Nie ma tu tempa akcji, co najwyżej gdzieniegdzie schizofreniczny fastforward.
Wszystko już było, w lepszej realizacji.