powinniśmy się modlić, żeby almodovar kręcił jak najwięcej filmów - każda jego produkcja jest równie dobra, co ja mówię, równie wspaniała...
po pierwsze ta codzienność, ten utylitaryzm jaki pokazany jest w każdym filmie - tu przeraża brzydota madryckich blokowisk, głupota pracujących hiszpanów...
film jest opowieścią o ciężko pracującej kobiecie, utrzymującej dom, której mąż nie daje pieniędzy, jeden syn sypia z mężczyznami za pieniądze, drugi sprzedaje narkotyki, a teściowa każe za wszystko płacić... jest jeszcze koleżanka-prostytuka i dziecko sąsiadki o nadzwyczajnych umiejętnościach - strasznie dużo bohaterów, ironicznie śmiesznych i tragicznych zdarzeń. film zmusza do przemyśleń nad samym sobą, bo obserwując losy bohaterów każdy spróbuje zajrzeć w głąb siebie...
wspaniała kolorystyka, muzyka i specyficzny wygląd postaci dodają filmowi almodovara oryginalności, krzykliwości i pewnego ordzaju kiczowatości, ale jakże pięknej i wzruszającej...
moim marzeniem jest spotkać mistrza almodovara - mistrza, współcześnie jednego z najwybitniejszych reżyserów. może kiedyś się spełni...