Zenujaca pozycja. Komercyjne kino dla niedorozwinietych. Kilka lat temu Hollywood zrobilo "Trzech Muszkietrow", ktore moim zdaniem przyjemnie sie ogladalo, mimo, ze do doskonalosci ksiazki to im bylo daleko. Tym razem jednak to kompletna chala. Co ciekawe skusily mnie znane, europejskie nazwiska w obsadzie. Zreszta wymieniane sa jakie pierwsze w czolowce. Catherine Denevue jako Krolowa Francji, Stephen Rea jako kardynal i Tim Roth jako jego zabojca na zlecenie. Zadne z nich nie wyszlo poza standard, ale co najgorsze kazdy z nich jest na ekranie gora 10 minut! Tak sie nabiera powaznych widzow!!
Cala reszta to popluczyny po przygodach muszkieterow (zreszta fabula jest jak z bryka, zmieniono tresc w wielu miejscach) suto przeplatane pojedynkami stylowo bedacymi polaczeniem wschodnich sztuk walki i szermierki.
Jedna scena jest dosc interesujaca i walka uwagi. Akrobatyczna walka dwoch przeciwnikow na dlugich drabinach....bardzo ciekawy pomysl mistrzowsko zrealizowany.
Ludzie, powiedzcie mi dlaczego aż trzykrotnie odtwórcą roli Aramisa w ekranizacjach muszkieterów był pederastą? Mój komentarz nie ma na celu wdawać się w ideologiczne kłótnie na temat LGBT. Chcę tylko zwrócić uwagę na tą dziwną przypadłość muszkietera Aramisa. Gdyby jeden z muszkieterów był homoseksualistą (mówię oczywiście o aktorach) nawet w każdej ekranizacji, to można powiedzieć że to tylko przypadek. Ale aż trzykrotnie trafiło na nieszczęsnego Aramisa???