Kolejna wariacja klasycznej historii o przygodach muszkieterow i D'Artagnana.
Tylko po co?
Filmy plaszcza i szpady (podobnie jak pirackie historie) to juz niestety przeszlosc. "Muszkieter" to kolejna niezbyt udana proba wskrzeszenia garunku. Gdziez ten film porownywac do "Czarnego Tulipana" czy innych klasycznych francuskich produkcji z lat 60-70tych.
Plytkie to i nijakie. I nakrecone bez jakiegos wiekszego rozmachu. Jedynie koncowka jest w miare widowiskowa, za co podnosze ocene o 1ptk. Widac 40mln$ jak na taka produkcje to malo.
Walki niezle (troche a'la hongkong, zwlaszcza ta na drabinach przypominajaca "Pewnego razu w Chinach") jednak za malo.
Dialogi naiwne, nawet czasem zalosne. Miejscami nielogiczosci.
Strasznie sie napalilem na ten film ogladajac trailer i niestety spotkalo mnie male rozczarowanie.
Bo to nie jest w koncu zly film, ale jednak zadna rewelacja i denerwujacy miejscami.
W dodatku wystapilo tylu swietnych aktorow, ale Catherine Deneuve (jakas taka bezbarwna), Mena Suvari (szkoda gadac), Stephen Rea (niezly Richelieu, choc ponizej mozliwosci) i wreszcie najlepiej prezentuje sie Tim Roth (jalko men in black ;)
Justin Chambers w roli D'Artagnana to jakas pomylka.
Peter Hyams krecac "End of Days" byl w znacznie lepszej formie.