Trzymal w napieciu do samego konca. Wylalem morze lez bo mialem przeczucie ze glowna bohaterka popelni samobojstwo zanim jej ukochany "porywcz" wyjdzie z wiezienia. Kamien spadl mi z serca gdy okazalo sie ze caly czas na niego czekala. Bardzo wczulem sie w smutna postac Adele. To zasluga rewelacyjnej Kate Winslet.