Ok, oglądałam jednym okiem, ale to był najdziwniejszy film, jaki udało mi się oglądać w ostatnim
czasie. Fabuła naprawdę dziwna, a zarys wyjatkowo zapowiadał się fajnie, można by ciekawy thriller
na tym zbudować. Ale przepraszam, co miało znaczyć ten morski zwierzak, który niby był martwy, a
w nocy przywędrował do tego kolesia. Co, z tymi ludźmi z obozowiska po drugiej stronie plaży?
Jakieś wyjaśnienie? Coś głębiej? I wreszcie, końcówka dobija, a ja pytam się, co się stało z psem, bo
to bardziej mnie martwiło, niż główny bohater pod kołami ciężarówki...

Spodziewałam się mimo wszystko, że później wyskoczy jakiś szalony pan na koniec chociażby z
siekierą, a tu nic. Film jest nijaki. Niedociągnięcia psują całą historię.

Dawno, oj dawno po obejrzeniu jakiegoś filmu nie miałam tak mętnego umysłu... Czy ktoś widział tę
starszą wersję tego filmu? Lepsza, gorsza, podobna?