Western podobny tematycznie do starszego o dekadę "The Fastest Gun Alive", ale wyraźnie od niego słabszy – również swą wtórnością. Uderza (od razu w czołówce) okropna muzyka na poziomie trzeciorzędnych seriali telewizyjnych sprzed pół wieku. Glenn Ford solidny jak zawsze, ale widać już po nim zmęczenie. A jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, dlaczego marzeniem Juniora Soprano było "przelecieć Angie Dickinson", to jej widok w beżowo-białej sukni i kapeluszu wystarczy za wyjaśnienie. Polski tytuł zaiste kretyński.