Jestem właśnie po obejrzeniu dokumentu "Darling I lowe ju" opowiada on powszechną prawdę o kobietach szukających wrażeń, niesamowite było zetknięcie "ochów i achów" nad mężczyznami z Egiptu z komentarzem przedstawicieli tego narodu, oraz słowami Polaków. Nasuwa się, jednak pytanie, czy te kobiety (aktorki oddające emocje i zachowania kobiet, którym taka sytuacja się przydarzyła) naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego jak są oszukiwane i manewrowane przez przystojnych, nie szanujących ich mężczyzn? Czy ktoś zastanawia się, że może brakuje im ciepła, adoracji, zrozumienia, tego uczucia na całe życie? Chciałabym zauważyć, że takie sytuacje nie zdarzają się jedynie w Egipcie, ale także we Włoszech, Hiszpanii, czy na Bałkanach, gdzie w wielu przypadkach nie dzieli religia, tylko właśnie brak szacunku do swojej osoby, do własnego ciała, jak widać każda moneta ma dwie strony i nie można zrzucać tego jedynie na "łatwość" kobiet oglądający ten dokument mężczyźni również powinni się zastanowić, nie zazdrościć, lecz wyciągać z zachowań mężczyzn z innych narodów to co najlepsze czyli właśnie "adorację, parę miłych słów na dzień dobry" :)