“De-lovely” to oryginalny portret jednego z najsłynniejszych autorów piosenek, amerykańskiego kompozytora Cole Portera, któremu zawdzięczamy nieśmiertelne przeboje takie jak ”Anything Goes”, ”Night and Day” czy ”It’s De-lovely”. W filmie Porter spogląda wstecz na całe swoje życie tak, jakby było ono jednym z jego broadwayowskich musicali: ludzie, których spotkał na swej drodze, stają się aktorami, a wydarzenia z jego życia – elementami akcji. Poznajmy przeszłość kompozytora, w tym skomplikowane relacje łączące go z żoną, Lindą. ”De-lovely” to ponadczasowa opowieść o miłości i człowieku, który stał się jedną z legend XX wieku. Akcja obejmuje przeszło 40 lat, a przenosi się z Paryża do Wenecji i z Nowego Jorku do Hollywood. Ilustruje je ponad 30 piosenek, które wykonują największe gwiazdy rocka i muzyki pop, a wśród nich: Robbie Williams, Alanis Morissette, Sheryl Crow, Diana Krall i Natalie Cole. Film wyreżyserował Irwin Winkler, na podstawie scenariusza Jaya Cocksa, a w rolach głównych wystąpili: Kevin Kline, Ashley Judd i Jonathan Pryce. Europejska premiera ”De-lovely” odbyła się na festiwalu w Cannes, polska – w trakcie XX Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego.
Zarys akcji
1964. Schorowany Cole Porter siada do pianina w swym nowojorskim mieszkaniu i gra znaną, melancholijną melodię. Nagle u jego boku pojawia się tajemniczy nieznajomy, który przedstawia się jako Gabe. Gabe przenosi Cole’a do pustego teatru, w którym – jak twierdzi – reżyseruje musical oparty na życiu Portera. Na scenie pojawiają się ludzie, których kompozytor spotkał na swej drodze – kochankowie, koledzy, przyjaciele, a co najważniejsze, jego ukochana żona Linda. Zaczyna się akt pierwszy... W paryskim salonie w latach 20. Cole poznaje Lindę. Dla obojga jest to miłość od pierwszego wejrzenia – Linda dostrzega geniusz Cole’a i gotowa jest na wszystko, by zapewnić mu zasłużony sukces. Porter widzi w niej wyrozumiałą kobietę, która kocha go takim, jakim jest. Wkrótce pobierają się, mimo iż Cole ostrzega Lindę, że nie będzie w stanie ”spełniać wszystkich jej potrzeb”. Linda nie ma nic przeciwko temu – zdaje sobie sprawę, że Cole miewa ”romanse” z mężczyznami. Oświadcza, że może z tym żyć, o ile Cole będzie ją kochać i wspierać... Przez cały okres ich małżeństwa Cole czuje się rozdarty – z jednej strony kocha Lindę, z drugiej – szalone przyjęcia, alkohol i przystojnych mężczyzn. W miarę, jak jego sława rośnie, Linda coraz częściej czuje się odsunięta. Gdy traci upragnione dziecko, namawia męża, by przenieśli się do Hollywood i zaczęli wszystko od nowa. Przyjęty z otwartymi ramionami przez wszechwładnego L.B. Mayera w czasach największych tryumfów wytwórni MGM, Cole pisze przeciętne, lecz odnoszące ogromne sukcesy kasowe filmowe musicale. Gdy ekscesy Cole’a stają się sprawą publiczną, a on sam pada ofiarą szantażu, Linda opuszcza męża i powraca do Paryża. Podczas przejażdżki kompozytor spada z konia, odnosząc poważne obrażenia, które zaważą na całym jego dalszym życiu. Linda wraca z Paryża, by zająć się chorym mężem. Gdy lekarz oświadcza, że konieczna jest amputacja jednej lub nawet obu kończyn, Linda wyraża stanowczy sprzeciw. Jej zdaniem Cole woli cierpieć niż pogodzić się z utratą nóg. Jeśli nie utraci wiary w siebie, pokona ból i nadal będzie pracował – jeżeli nie będzie mógł komponować, nie będzie chciał dalej żyć... Cole i Linda przenoszą się do sielskiego Williamstown, gdzie kompozytor pisze jeden z swych najsłynniejszych musicali: ”Kiss Me, Kate”. Premiera jest tryumfem Portera, ale Linda nie może mu towarzyszyć – ciężka choroba zmusza ją do pozostania w domu... Po śmierci Lindy Cole zamyka się w kręgu najbliższych przyjaciół, wspominając swe życie w piosenkach. Teatralna wersja życia Cole’a, którą kompozytor miał pomóc wyreżyserować Gabe’owi, miesza się w fikcją: na scenie znów pojawiają się wszyscy ci, którzy przewinęli się przez życie Portera...
Realizacja
Reżyser i wyróżniony Oscarem producent Irwin Winkler od dawna zafascynowany był Cole Porterem. Jak przyznaje, życie kompozytora intrygowało go równie mocno, co epoka, w której żył. Jak mówi: ”Porter uosabia to, co najlepsze w epoce jazzu. Jest jednym z największych autorów piosenek wszech czasów i gigantem amerykańskiej muzyki. Wiódł przy tym bardzo teatralne życie. Cieszył się iście królewskimi przywilejami – szalał na przyjęciach, pił na umór i uwielbiał ekstrawagancję. Był uosobieniem wystawności i braku umiaru. Jego życie pełne było sprzeczności. Był żonaty przez 38 lat, otwarcie jednak przyznawał się do skłonności homoseksualnych i to w czasach, gdy był to temat tabu. Cole’a i Lindę łączyły niezwykłe więzi, uznałem więc, że ich historia to wymarzony materiał na film”. Zapewniwszy sobie przychylność spadkobierców Portera, którym zależało na przybliżeniu dzieł kompozytora młodemu pokoleniu, Winkler zabrał się za scenariusz. Jego napisanie powierzył Jayowi Cocksowi, wyróżnionemu nominacją do Oscara za ”Gangi Nowego Jorku”. Twórcom zależało, by ich film wykroczył poza konwencję tradycyjnej biografii. ”Chciałem dochować wierności duchowi kompozytora i jego muzyce, nie zawsze więc trzymamy się chronologii. Kompozytor wspomina przeszłość siedząc w teatrze i oglądając musical, który oparto na jego życiu. Jego wspomnienia ilustrują piosenki, które pełnią rolę tła” – mówi reżyser.
Główni bohaterowie
KEVIN KLINE JAKO COLE PORTER Rolę Cole Portera gra Kevin Kline, wyróżniony Oscarem za rolę w ”Rybce zwanej Wandą” i nagrodami Tony za broadwayowskie musicale ”On the Twentieth Century” i ”Piraci z Penzance”. Aktor przyznaje, że od dawna podziwiał Portera jako kompozytora, niewiele jednak wiedział o jego życiu. Jak mówi: ”Gdy Irwin zaproponował mi rolę Cole’a, byłem zaintrygowany, a zarazem przerażony. W szkole próbowałem swych sił jako pianista i kompozytor, pomyślałem więc, że miło byłoby powrócić do świata, który żyje w moich wspomnieniach”. Irwin Winkler mówi: ”Kevin rzucił się w wir przygotowań. Przez dziewięć miesięcy doskonalił grę na fortepianie i szkolił głos. Efektem jest rewelacyjna kreacja aktorska, którą stworzył”. Kline’a zafascynowały więzi łączące Cole’a i Lindę: ”Nasz film to niezwykła opowieść o miłości. Nie zamierzaliśmy pomijać milczeniem homoseksualizmu kompozytora. Zależało nam, by pokazać prawdę, a wiele biografii potwierdza, że był raczej rozwiązły. Trzeba jednak pamiętać, że to Linda była jego muzą, natchnieniem i zleceniodawcą. Łączył ich trwały związek, który chcieliśmy pokazać na ekranie”. Linda wiedziała o homoseksualizmie Cole’a, nie tolerowała jednak jego niedyskrecji. Kevin Kline mówi: ”Ludzie nie rozmawiali wtedy o sprawach łóżkowych i Cole nikomu się nie zwierzał ze swego życia intymnego. Po przyjeździe do Hollywood stracił jednak miarę i sytuacja wymknęła mu się spod kontroli. Linda wyjechała do Paryża. Wróciła, gdy miał wypadek, by nigdy go już nie opuścić. Takie są fakty...”. Kline nalegał, by większości nagrań wokalnych dokonano bezpośrednio na planie, chciał bowiem uniknąć sytuacji, która spotkała go wiele lat temu podczas realizacji filmowej wersji ”Piratów z Penzance”: ”Wtedy piosenki nagrałem wcześniej, a na planie ruszałem tylko ustami. Zabija to w aktorze wszelką spontaniczność, niwecząc szanse na jakąkolwiek improwizację. Gdy śpiewa się na planie, wszystko wydaje się świeże, niepowtarzalne, bo muzyka wyzwala w człowieku niezwykłą zdolność transformacji” – mówi. ASHLEY JUDD JAKO LINDA PORTER Świat mógłby nigdy nie odkryć geniuszu Cole Portera, gdyby nie jego żona Linda. ”Porter był geniuszem, ale to Linda pomogła mu się wybić i odnieść sukces, na jaki zasługiwał” – mówi Irwin Winkler. Linda była towarzyszką, opiekunką, najlepszą przyjaciółką i sumieniem Portera – nikt nie liczył się bardziej w jego życiu niż ona. Co ciekawe, Linda była kimś na długo zanim spotkała Cole’a: pochodziła z bogatej rodziny i obracała się w wyższych sferach. Małżeństwo umocniło pozycję ich obojga. Rolę, jaką Linda pełniła w życiu Portera, najlepiej ukazują wydarzenia, które miały miejsce po jego tragicznym upadku z konia. Lekarze chcieli amputować kompozytorowi nogę, Linda wyraziła jednak stanowczy sprzeciw. ”Twierdziła, że amputacja zabiłaby w Porterze ducha, a tym samym – jego muzykę. Po śmierci Lindy Cole’owi amputowano jednak nogę. Nigdy nie napisał już żadnej piosenki. Linda znała go lepiej niż ktokolwiek inny” – mówi Winkler. Rolę Lindy powierzono Ashley Judd, która podobnie jak partnerujący jej Kevin Kline, sporo czasu poświęciła na przygotowania. ”Odkryłam, że Lindę i mnie wiele łączy, jakbyśmy były bratnimi duszami” – mówi. – ”Podobnie jak ja urodziła się i wychowała w Kentucky. Była niezwykle elegancka, stylowa i inteligentna. Żywo interesowała się kulturą i jak nikt inny umiała wyłapywać talenty. Cole i Linda wiedli bardzo barwne życie. Otaczali się niezwykłymi ludźmi, a byli wśród nich Irving Berlin oraz książę i księżna Windsoru. Byli zabawni i czarujący. Nie znosili nudziarzy i szybko urośli do rangi symbolu”. Mimo iż Ashley Judd pochodzi z rodziny o tradycjach muzycznych (jej matka Naomi i siostra Wynonna mają miliony fanów), nigdy dotąd nie śpiewała publicznie. Na prośbę producentów wykonuje jednak w filmie kilka utworów: ”True Love”, część ”Anything Goes” i powtórzenie ”In the Still of the Night”.
Wykonawcy piosenek
Jednym z największych atutów ”De-lovely” jest wspaniała plejada gwiazd rocka i muzyki pop, które wykonują piosenki Cole Portera. Irwin Winkler mówi: ”Chcieliśmy przyciągnąć szerszą widownię. Artyści, którzy niegdyś nagrywali piosenki kompozytora, dawno nie żyją, a wielu młodych ludzi nie wie, kto to był Cole Porter. Chcieliśmy zjednać Porterowi nowych fanów, zaprosiliśmy więc do współpracy największe gwiazdy współczesnej muzyki pop”. Jedną z pierwszych wokalistek, które zgodziły się wystąpić w filmie, była siedmiokrotna laureatka nagrody Grammy Alanis Morissette. ”Podczas spotkania zapytałem ją, czy nie zechciałaby zaśpiewać ‘Let’s Do It, Let’s Fall in Love’. Spojrzała na mnie i powiedziała: ‘Tak’. Nie wahała się ani chwili. Znała i uwielbiała utwory Cole Portera” – mówi Irwin Winkler. – ”Podobnie było z innymi wykonawcami, do których się zwróciliśmy. Do ostatniego dnia zdjęć odbieraliśmy telefony od artystów, którzy chcieli wystąpić w naszym filmie. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy stali się świadkami prawdziwego renesansu twórczości Cole Portera...”. Robbie Williams – ”It’s De-lovely”: ”Muszę przyznać, że jestem zadowolony ze swojej interpretacji, ale przy takim materiale nie sposób zawieść. Dorastałem słuchając takiej muzyki. Mój ojciec był wielkim fanem Franka Sinatry, Deana Martina i Binga Crosby, znałem więc wszystkie ich piosenki, nie wiedziałem tylko, kto tak naprawdę je napisał. Teraz wiem, że wiele z nich napisał Cole Porter. Gdy je słyszę lub śpiewam, czuję się jak w domu. Mam nadzieję, że nasz film przybliży je nowemu pokoleniu, bo zasługują na to, by nigdy ich nie zapomniano”. Elvis Costello – ”Let’s Misbehave”: ”Wykonując mój utwór po raz pierwszy w życiu nosiłem białą marynarkę. Nic przy tym nie widziałem, bo miałem na nosie okulary ze szkłami z epoki, ale i tak było to spełnieniem moich marzeń. Cieszę się, że dane mi było wykonać jedną z bardziej niezwykłych piosenek Cole Portera, bo jego piosenki towarzyszyły mi przez całe moje życie”. Alanis Morissette – ”Let’s Do It, Let’s Fall in Love”: ”Dzięki temu filmowi mogłam wszystkim pokazać, że mam w sobie coś z Judy Garland, co dotąd skrzętnie ukrywałam. Cieszę się, że mogłam to zrobić, bo wiedziałam, że będzie to dla mnie spore wyzwanie. Lubię tremę, którą odczuwam zawsze wtedy, gdy próbuję czegoś nowego. Lęk dodaje mi sił, stając się dla mnie źródłem inspiracji”. Sheryl Crow – ”Begin the Beguine”: ”Dorastałam słuchając piosenek Portera, bo moich rodziców fascynowała epoka, w której tworzył. Dzięki temu filmowi mogę choć na chwilę zanurzyć się w świecie tamtych lat. Piosenka ‘Begin the Beguine’ ma wspaniałe, bardzo poetyckie słowa – dla wokalisty to prawdziwa gratka. Nikt nie pisał takich utworów lepiej niż Cole Porter. Myślę, że widzowie będą zaskoczeni odkrywając, jak wiele jego piosenek znają”. Diana Krall – ”Just One of Those Things”: ”Nasz film jest hołdem złożonym Cole Porterowi – i to hołdem mocno spóźnionym, bo taki film powinien był powstać dawno temu. Uwielbiam stare filmy i nie mogę wprost uwierzyć, że dane mi było nosić te wspaniałe kostiumy i drogą biżuterię. Zanim przystąpię do pracy nad kolejnym projektem, zadaję sobie pytanie: ‘Czego nauczę się tym razem?’. Na planie ‘De-lovely’ nauczyłam się bardzo wiele, zwłaszcza obserwując Kevina Kline’a, który stworzył niezwykłą kreację”. Lara Fabian – ”So in Love”: ”Cieszę się, że dane mi było zaśpiewać ‘So in Love’, bo piosenka ta ma w sobie wiele pasji i namiętności. Cole Porter był pionierem, bo udało mu się wymyślić nowy rodzaj muzyki”. Natalie Cole - "Ev'ry Time We Say Goodbye": ”Naszym zadaniem było przypomnieć widzom wspaniałe piosenki wielkich kompozytorów. ‘De-lovely’ to muzyczna wyprawa w przeszłość i ogromnie się cieszę, że dane mi było wziąć w niej udział. Bez trudu odnalazłam się w świecie, w którym wszystko było czyste i szczere. Od zawsze chciałam wystąpić w filmie, nie przypuszczałam jednak, że kiedykolwiek zaśpiewam na ekranie. Nie mogłam znieść myśli, że będę musiała oglądać samą siebie. Dopiero teraz zaczynam się do tego przyzwyczajać”.
Kostiumy i charakteryzacja
Kostiumy dla ponad 1.200 aktorów – od eleganckich strojów wieczorowych po buty do stepowania – zaprojektowała Janty Yates (”Gladiator”), która mówi: ”Cudowna epoka, wspaniali aktorzy, wielki budżet i spora dawka muzyki – czego można chcieć więcej? Cole Porter był jednym z najlepiej ubranych ludzi swoich czasów. Wybierał najlepszych krawców i najdroższe materiały – nie można mu było nic zarzucić. Podobnie było z Lindą, którą uważano za symbol dobrego smaku. O eleganckiej kobiecie mówiło się wręcz, że wygląda ‘jak Linda Porter’”. Kevin Kline nosi w filmie 38 kostiumów, Ashley Judd – 48, a każdy z pozostałych odtwórców głównych ról – od 18 do 20. Yates i jej ekipa przejrzeli niezliczone książki, magazyny i strony internetowe, gromadząc dokumentację fotograficzną, która zajęła 40 dysków. Nieocenionym źródłem inspiracji były dla projektantki także prywatne zdjęcia Cole’a i Lindy Porterów, które udostępnili jej spadkobiercy kompozytora. Janty Yates wsparł także najsłynniejszy dyktator mody naszych czasów, Giorgio Armani, z którym pracowała wcześniej przy ”Hannibalu”. Armani dostarczył kilka garniturów, fraków, smokingów, płaszczy, szali i dodatków, które nosi Kevin Kline oraz przepiękne suknie wieczorowe i suknię ślubną dla Ashley Judd. Judd od lat przyjaźni się z Armanim – kilka lat temu projektant uszył dla niej suknię na jej własny ślub. Za charakteryzację Kevina Kline’a, który gra także sędziwego Cole Portera, odpowiedzialni byli: wyróżniona Oscarem wizażystka Sarah Monzani (”Walka o ogień”) i nominowany do tej nagrody stylista Simon Thompson (”Titanic”). Kevin Kline mówi: ”Charakteryzatorzy dokonali prawdziwego cudu. Przez dwa tygodnie na pięć godzin dziennie oddawałem się w ich ręce. Gdy kończyli, nie poznawałem samego siebie, co uważam za największy komplement”.
Biografia Cole'a Portera
Cole Porter urodził się 9 czerwca 1891 w Peru w stanie Indiana. Imię zawdzięcza matce, Kate Cole, nazwisko – ojcu, Samowi Porterowi. Sam był aptekarzem, Kate – córką jednego z najbogatszych ludzi w Indianie tamtych czasów, Jamesa Omara Cole’a (zwanego J.O.). J.O. wspierał finansowo rodziców Cole’a, tak by Kate mogła cieszyć się bogactwem, do którego przywykła przed wyjściem za mąż. Cole wdał się w matkę i przez całe swoje życie uwielbiał otaczać się luksusem. Cole zaczął brać lekcje gry na fortepianie w wieku 6 lat. Uczył się także grać na skrzypcach, ale zrezygnował z nich na rzecz fortepianu. Pierwszą piosenkę skomponował w wieku lat 10. Nosiła ona tytuł ”Song of the Birds”, a słowa do niej napisała jego matka. Kate od początku wspierała ambicje Cole’a. Finansowała publikację jego pierwszych utworów w zamian za solówki i popisy muzyczne. Cole uczęszczał do liceum przy Worcester Academy w Massachusetts, którą ukończył z wyróżnieniem. Następnie studiował w koledżu w Yale, gdzie napisał 6 musicali i ponad 300 piosenek dla najróżniejszych organizacji studenckich. Wiele z nich wykonywanych jest do tej pory. Po ukończeniu Yale Cole zapisał się na studia prawnicze na Harvardzie (głównie po to, by zaspokoić pragnienia dziadka), pozostał jednak wierny głównie muzyce. Wkrótce opuścił Harvard, by przenieść się do Nowego Jorku, gdzie – dzięki ciętemu dowcipowi i ujmującej osobowości – szybko wkradł się w łaski ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Pierwszy musical Cole’a, zatytułowany ”See America First”, wystawiono w roku 1916 – niestety, nie odniósł on spodziewanego sukcesu. Przygnębiony porażką Cole przeniósł się w czasie I wojny światowej do Paryża. Zaciągnął się nawet do francuskiej legii cudzoziemskiej, ale świadectwa dotyczące jego służby wojskowej z tego okresu były albo z gruntu nieprawdziwe, albo wyolbrzymione przez prasę amerykańską. Najprawdopodobniej przyczynił się do tego sam Cole, który chciał usprawiedliwić przed rodziną pobyt we Francji. W 1918 Cole poznał amerykańską rozwódkę Lindę Thomas, bogatą damę z wyższych sfer. Wkrótce zostali przyjaciółmi, a 19 grudnia 1919 pobrali się. Małżeństwo to umocniło pozycję obojga z nich. Dzięki wsparciu Lindy kariera Cole’a nabrała rumieńców. Jego pierwszym prawdziwym przebojem była piosenka ”Let’s Do It, Let’s Fall in Love” z musicalu ”Paris”. Dzięki kolejnym przebojom zyskał miano jednego z największych kompozytorów Ameryki, a jego nazwisko wymieniano razem z nazwiskami Irvinga Berlina, George’a Gershwina i Jerome’a Kerna. W roku 1937 Cole odniósł poważne obrażenia po upadku z konia. Złamał obie nogi i przez resztę życia cierpiał z powodu ostrych bólów. Lekarze sugerowali amputację, Linda wyraziła jednak stanowczy sprzeciw – bała się, że zabije to w Cole’u wolę życia. Cole popadł w depresję, na prośbę Lindy nie przestał jednak tworzyć. Jego ostatnim, a zarazem największym tryumfem był broadwayowski musical ”Kiss Me, Kate”. Inscenizacja ta zyskała miano klasycznej i zdobyła pierwszą w historii nagrodę Tony dla najlepszego musicalu. Linda Porter zmarła 20 maja 1954 na rozedmę płuc. Cole nigdy nie otrząsnął się po jej śmierci. W 1958 amputowano mu nogę – nigdy potem nie napisał już żadnej piosenki. Cole Porter zmarł 15 października 1964. Pochowano go między żoną i ojcem. Cole Porter skomponował następujące musicale: “Paris” (1928) “Wake Up and Dream” (1929) “The New Yorkers” (1930) “Gay Divorce” (1932) “Anything Goes” (1934) “Jubilee” (1935) “Leave It to Me” (1938) “Du Barry Was a Lady” (1939) “Kiss Me, Kate” (1948) “Can-Can” (1953). Wśród piosenek Cole Portera są: “After You, Who?” “All Through the Night” “Another Op’nin’, Another Show” “Anything Goes” “Be a Clown” “Begin the Beguine” “Blow, Gabriel, Blow” “C’est Magnifique” “Don’t Fence Me In” “Easy to Love” “Ev’ry Time We Say Goodbye” “Friendship” “Give Him the Oo-La-La” “I Concentrate on You” “I Get a Kick Out of You” “I Love Paris” “I Love You” “In the Still of the Night” “It’s De-lovely” “I’ve Got You Under My Skin” “I’ve Still Got My Health” “Just One of Those Things” “Let’s Do It, Let’s Fall in Love” “Let’s Misbehave” “Love for Sale” “Miss Otis Regrets” “My Heart Belongs to Daddy” “Night and Day” “Red, Hot, and Blue” “Silk Stockings” “So in Love” “Too Darn Hot” “True Love” “Well, Did You Evah?” ”What is This Thing Called Love?” “You’d Be So Nice To Come Home To” “You’re the Top”
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.