W prologu, Philip Michael Thomas przedstawia się nam ( tak, znacie mnie z ,,Policjantów z Miami'') i oznajmia nam że w filmie który zaraz zobaczymy zagrał jedną z jego zdaniem, najlepszych ról (mógł się lepiej nie przyznawać). Ano prościutka historyjka o hydrauliku Jesse'im, który ma szanse zostać gwiazdą muzyki ale na drodze staje mu dealer narkotykowy, który zaproponuje mu PCP. Od chwili zażycia przez Jesse'go ,,anielskiego pyłu'', jego życie legnie w gruzach. Zacznie widywać rury przemieniające się w węże i białe kobiety w murzynki.
Koślawo nakręcony banał, który mimo że porusza poważny temat, śmieszy głównie za sprawą gry aktorskiej i wizji narkotycznych bohatera. Moralizatorstwa i pretensjonalności nawet nie starano się zamaskować.
Dziełko głównie dla wielbicieli blaxploitation i fanów Samuel L. Jackson'a, którego jest to jedna z pierwszych ról.