Chwilami miałem odczucie, że w porównaniu do poprzednich części był trochę za bardzo wulgarny (nie mylić z brutalny - to mi specjalnie nie przeszkadzało). Ale całkiem nieźle pospinał część 1 i 2gą.
Filmy oglądam praktycznie wyłącznie jeżdżąc na rowerku stacjonarnym i spalając kalorie. Jeżeli podczas przynajmniej 1 godziny nie spoglądam ani razu na zegarek i daję się z siebie 100%, to znaczy, że film przykuł moją uwagę. Cala seria Death Race pozwoliła na bezbolesne "przelecenie" przez męczący już mnie wewnętrzny obowiązek realizacji ćwiczeń fizycznych, więc uznaję ją za dobrą i fajnie zrobioną.
Akcja, ograniczone do minimum nudne, pseudofabularne dialogi, przy jednoczesnym zachowaniu fabularnej spójności. Do tego eksplozje i Trejo - czego chcieć więcej ;) W przypadku tej części może mniej chaotyczności - pierwsze pół godziny przyprawia o ból głowy jeśli ktoś za bardzo zastanawia się "ale o co chodzi".