Główny bohater, Franck, ma wszystkie atuty, aby być szczęśliwym: brazylijską narzeczoną i ciekawą pracę, poznajemy go podczas wakacji, które spędzają na plaży na Mauritiusie, ale... zaczyna go wszystko denerwować. Diagnoza lekarska - depresja. Obwieszcza tę wiadomość swoim kumplom, z którymi nie widział się już od miesięcy. Brak czasu. Kumple starają się mu pomóc, ale szybko okazuje się, że oni też tkwią w depresji.
Film jest komedią (z dramatem nie ma nic wspólnego!), ale komedią inteligentną, z elementami satyry. "Trójca" praca, dom (tu: dziewczyny, żona), kumple zostaje bardzo ciekawie rozegrana w poszczególnych scenach. Lemort potrafi być złośliwy i mało poprawny (choćby wątek z rodziną żydowską, który byłby - śmiem twierdzić - nie do pomyślenia w polskim filmie), najważniejsze jednak, że będąc komedią odważną nie traci nic na humorze. Jest to inny humor niż ten spod znaku de Funesa czy akademii policyjnych. Warto!