Dużo walk, trochę scen gore, sporo śmiechu. Chyba scenarzysta obejrzał wcześniej jakieś włoskie filmy o kanibalach i wpadł na pomysł na taką mieszankę. Oczywiście film nijak się na do włoskich filmów w stylu "Cannibal Holocaust", już bliższą inspiracją chyba był dla niego "Two Thousand Maniacs" Herschella Gordona Lewisa. Ale tu wszystko podano w sosie kung-fu i przyprawiono typowym hongkońskim humorem z tamtych lat. Mi się ten film oglądało bardzo przyjemnie :)
Mi też film przypadł do gustu. Mimo iż był momentami krwawy, to był naprawdę śmieszny. Oczywiście, jeżeli ktoś lubi czarny humor. Dobra gra aktorska. Ciekawe kreacje, jak równierz indywidua - zwłaszcza wielki transwestyta :D Zakończenie świetne, choć film troszkę mogli skrócić.
7/10