Jako fan sztampowych filmów o zabójczych istotach/przedmiotach/kanapkach z dżemem/niepotrzebne skreślić, podszedłem do Diabła tasmańskiego z określonym nastawieniem. W kategorii filmów tak złych, że aż dobrych, wypada on całkiem przeciętnie. Jest i grupka znajomych, którzy giną po kolei, są stereotypowe postaci, jest dużo krwi i bryzgającego keczupu, są tanie efekty specjalne i irracjonalne zachowania bohaterów. Zabrakło mi tylko czegoś odkrywczego, wisienki na torcie, która odróżniłaby ten konkretny film od masy innych podobnie wybitnych produkcji. 3/10