to zdecydowanie DiCaprio. Fantastyczna rola. Film jest niezły ale zawiera wiele przekombinowanych scen (2:45h - przesada). Niezła muzyka i zdjęcia. Hektolitry krwi to już znak rozpoznawczy Tarantino. Najlepsza scena oczywiście z KKK.
Di Caprio był świetny, ale Waltz w pełni zasłużył na Oscara! Co do przekombinowanych scen, to czemu Cię to dziwi w filmach Tarantino?:)
Chodziło mi o dłużyzny. Miałem wrażenie, że niektóre dialogi były rozciągane ponad miarę.
Według mnie to Samuel L. Jackson powinien dostać Oscara. powiem więcej Samuel L. Jackson jest jedynym powodem dla którego powinno się obejrzeć ten film...
Też mógłbym się zgodzić. Waltz miał ciekawą postać ale zagrał zwyczajnie, bez werwy.
Zgadzam sie. Moim zdaniem Oscar dla Waltza był zaskoczeniem bo był jak najbardziej zasłużony.I to on w mojej ocenie był najjaśnejszym punktem całej obsady.
Według mnie Dicaprio był najgorszym aktorem w filmie. Proszę, mnie źle nie zrozumieć, dobrze zagrał, ale był jak książka która ma początek, ale nie ma końca. Fajne gadane miał ten Waltz, a Samuel najlepiej wypadł w w tym filmie.
"był jak książka która ma początek, ale nie ma końca".
Niezupełnie wiem skąd taki wniosek.
Waltz, Samuel i Leo - wszyscy trzej powinni dostac oscara, chociaż dla mnie ta nagroda nic nie znaczy.
Najlepsze jest to, że przy scenie z czaszką, DiCaprio uderza ręką w stół, ale przypadkiem trafia na kieliszek, co nie było zaplanowane. Rozciął sobie całą dłoń, co dobrze widać w późniejszych scenach (krwi na ręku wciąż przybywa). Ale pomimo wypadku nie przerwał sceny i zagrał ją do końca (wysmarował nawet własną krwią twarz Kerry Washington - Broomhildy). To jest dopiero aktor! Ile razy jeszcze musi udowadniać, że ten cholerny Oscar mu się należy, i to od dawna?
DiCaprio jako dobry aktor? najlepiej nadawałby się jako pedzio w jakimś prono "gejów", do niczego sie nie nadaje.
Pojawienie się DiCarpio podnosi film o klasę wyżej, nie wspominając o genialnym ujęciu na jego twarz :D