Czyli film o amerykańskiej myśli prokreacyjnej. Amerykanie dzielnie walczą z problemem dzietności i liczbą rozwodów. W każdym filmie przekaz prorodzinny. Nie inaczej było tutaj. Właściwie ten film to Rocky + wątek niedorozwiniętego boksera, który nie może sobie dać rady z córką, która właściwie nie daje się lubić, ale on i tak walczy o swoje prawa rodzicielskie.
W międzyczasie przewija się trener murzyn, u którego nie wolno pić alkoholu ale on sam pije. W jego klubie nasz bokser zaprzyjaźnia się z czarnym dzieciakiem, który ginie, bo u niego w rodzinie było nietęgo! Tutaj kolejny przekaz prorodzinny.
Jak Ci kojknie żona, uleją cie po pysku, poplujesz się krwią, zabiorą ci dom, to wszystko nie ma znaczenia. Ważna jest twoja littyl gyrl. I tak do zayebania.