Nie lubię filmów o mordobiciu, ale bywały takie które mnie jednak trochę urzekły jak Rocky czy Wojownik. Pieknie opowiedziane, jeszcze lepiej zagrane. Na swój sposób urokliwe i wzruszające. Ten film to jakaś pomyłka. McAdams bezpłciowa- dobrze, że szybko znika z ekranu, Gyllenhall stara się jak może choć jakimś cudem ciągle ma podbite jedno i to samo oko, historia bez żadnego większego sensu, i dziecko oglądające mordobicie ojca na końcu- sorry poddaję się, tu cierpliwość mi się skończyła. I tak cud że wytrwałam do końca. A w rankingu 7,7, gdzie BTW Wojownik po tysiąckroć lepszy, ciekawszy, sensowniejszy i prawdziwie wzruszający ma 7,9. Dziwne.