Zwykły film, w którym patos wylewa się każdą możliwą dziurką. Film o boksie, który nie wiele z prawdziwym boksem ma wspólnego (kto widział takie ciosy podczas walki po których zawodnik nadal stoi ?). I jeszcze jeden fragment filmu, którego nie jestem w stanie przełknąć, a może scenarzysta zapomniał pewnego dialogu, a mianowicie - 50 cent jak menadżer w scenie nad basenem mówi do żony Billego Hope "jesteśmy rodzina" a po całej akcji ze strzelaniną, jest menadżerem czarnucha, przez którego, żona Biliego zginęła ?!?!! Nosz kur....