A co wulgarne "zerżnięcie" (przepraszam za określenie forumowiczów) Angeliny Jolie przez Matta Damona ma wspólnego z miłością? chyba struganie wariata z rzeźbiarstwem ma tyle samo wspólnego.
Od początku Jolie w tym filmie zachowuje się jak kurtyzana, znają się kilka godzin i już dochodzi do sceny łóżkowej i poczęcia jego syna, szybko zawiązują kontakty Amerykanie i szybko prokreują, ot całe USA!
Wybiera się na 6 lat do Londynu i Berlina i wraca i synek go poznaje jakby wyjechał tylko na 2 tygodnie.
Żony nie potrafi zaspokoić, jakby bał się chowającego gdzieś się Brada Pitta?
Który może mu wszystkie zęby powybijać?
Śmieszne to.
Poza tym film dobry, długi, ale warty oglądnięcia.