Zgadzam się z Tobą.U mnie :
Dog soldiers 8/10
Zejście 1/10
Zejście to taki babski film według mnie.Do połowy filmu nic się nie dzieje i film mnie po prostu masakrycznie mnie znudził ale wysiedziałem do końca :)
Dog soldiers podobał mi się bardzo.A to za sprawą humoru i tego angielskiego stylu.Wilkołaki też były świetne,tandetne ale nie komputerowe przynajmniej...

Obydwa filmy mi się podobały jednak "Zejście" jest lepszym filmem.

a ja mam takie pytanko, miala powstac 2 cz. tego filmu ale jakos nic o tym nie slychac, zmienili zdanie czy jak?

Miała, nawet był już plakat, ale wycofali się i pewnie film już nie powstanie.

swietny horrorek

dog soldiers oceniłem na 7 to dobry film zdecydowanie lepszy od zejścia

Zejście lepsze...klimat klaustrofobi i 0 happy endu ;)

Niestety zejście to tragedia...
Może i miał wysoki budżet, ale potencjał zmarnowany. Klimat zerżnięty z Jaskini, wrogowie skopiowani z Golluma;)
Armia wilków>>> Zejście

Zgadzam się ten film to jeden z lepszych filmów tego gatunku i można się było pośmiac

Ja także zgadzam się z opinią. Świetny film. Prosty, bez zbędnych pompatycznych duperel w stylu USA, gdzie bardziej liczą się efekty, niż cała reszta. Tutaj dodatkowo mamy dobry humor, akcję i jelita na wierzchu ;)
Lubię wracać do tego filmu raz na jakiś czas.
Co do Zejścia... bez porównania. Zejście to jeden z najnudniejszych filmów, jakie widziałam.

Przede wszystkim nie ma tanich, amerykańskich odzywek z ichnich horrorów. Nie ma też w nim typowego zachowania postaci, czyli sztucznego bohaterstwa, krzyków panienek na widok wilkołaków itp. W końcu jakiś horror bez grupy głupkowatych nastolatków udających się na weekend za miasto. Są za to komandosi, którzy po prostu reagują tak, jak ich wyszkolono. Jeden pies, czy to wrogi oddział, czy wilkołaki, mają ich zabijać, a nie myśleć. To nie typowe mieszczuchy, nie reagują tak jak oni. Cooper i Spoon to neurotycy. Sierżant Wells to stary wyga, Ryan wredny gnój, Megan prosta dziewczyna. Wszyscy pasują do tej brudnej, szarej scenerii lasów Szkocji.

Na plus zaliczę też fajnie brzmiące akcenty ich angielszczyzny, szczególnie Kevina McKidda, który ma chyba do tej pory wyraźny szkocki akcent. W końcu jakieś urozmaicenie od amerykańskiego akcentu, za którym specjalnie nie przepadam. Są kretyńskie dowcipy, ale tylko w pierwszej części filmu, dopóki goście niczego nie są świadomi. Za to w drugiej części dowcip jest zastąpiony przez sarkazm, co nie wywołuje takiej śmieszności, jak w typowych horrorach.

Co do wilkołaków, są paskudne, obleśne i prostackie, nie w sensie ich słabego wykonania przez gości od efektów, ale w pozytywnym znaczeniu. Są bliższe naturze niż te szpanerskie wilkołaki z Underworld. Tak prymitywne, jakie zapewne byłi wilkołaki w wyobrażeniach ludzi sprzed setek lat. Jak na budżet niszowego filmu, to udało się zrobić bardzo dobry film. Gdyby wyłożono 2-3 razy więcej kasy, to powstałaby kicha z bullet-time i innymi głupotami. A tak to film jest surowy i według mnie jest to właśnie zaletą tej produkcji.

Dla mnie 8, ale takie solidne, grube 8.

Klimat, humor, i doskonałe wilkołaki xD
Kto dziś robi potwory do filmu przy użyciu gumy i 2metrowych Afroamerykanów?
Stara szkoła.

8/10

Jak na horror to jest to całkiem niezły film. przynajmniej zamiast kretyńskich tekstów amerykańskich nastolatków jest trochę brytyjskiego humoru

szczególnie jak kleją sierżanta super glue;)
Bardzo mocny film 10/10

nie widzę niczego śmiesznego w "klejeniu" ran super glue. po to ten klej powstał kilkadziesiąt lat temu. szybkie tamowanie krwi w warunkach polowych. później został udostępniony na rynek cywilny. tyle historii. horror jeden z lepszych.