Zasadniczo ten film zawiera wszystko, czym od dawna jest faszerowane współczesne społeczeństwo, zwłaszcza młodzież - szkodliwy fundamentalizm religijny, zapewne w wykonaniu republikanów, pretensje do Boga, że nie zapobiega ludzkiej krzywdzie za pomocą gromu z jasnego nieba, pornografię niezawinionego cierpienia, gorące współczucie dla skrzywdzonej jednostki, która odnajduje siebie w środowisku drag-queens o czułych i szczerych sercach i absolutną miłość do zwierząt, z tezą, że ludzie nie mogą im nawet pięt lizać. I mógłby być z tego netfliksowy produkcyjniak - ale na szczęście Besson przypilnował!
I jak to się ogląda! Co ten Caleb wyprawia na ekranie, to rzecz nie do opisania; absolutnie genialne zwierzę filmowe. Barokowy spektakl, patos i pastisz w jednym, bajeczna opowieść, kinowa uczta, oglądałam z otwartą gębą, ze śmiechem i płaczem. To powinien być kiedyś klasyk.