Obejrzałam ten film wczoraj i bardzo mi się podobał, choć u von Triera chyba to stwierdzenie jest nie na miejscu. Wstrząsnął mną dogłębnie i trafił do mnie, to byłoby trafniejsze. Wyrysowane miasto jest świetną koncepcją oddającą hipokryzję mieszkańców, z którymi każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu spotkał się, lub nawet może się utożsamić. Poza tym wyrysowane granice są umowne, tak jak pojęcie moralności (i nie tylko) mieszkańców miasteczka - to moja interpretacja.
Zastanawia mnie jednak ból dupy większości widzów o brak scenografii. Ja także lubię obejrzeć sobie "Dumę i uprzedzenie", aby poczuć klimat dawnych czasów, jednak tutaj klimat małego miasteczka jest zbudowany inaczej, choć nie mniej plastycznie.

Ludzie, jeżeli spodziewacie się sielskiego filmu z super scenografią i galopującą akcją to trzeba zapomnieć o większości reżyserów europejskich i przerzucić się na michael baya.

Ten film ma bardzo wiele do powiedzenia i według mnie każdy powinien go obejrzeć, i jeśli nie rozumie, porozmawiać z kimś, kto rozumie.