Niektóre sceny są wręcz powtórzeniem np. gdy Pasza nakłania Larę, by poszła z nim, ale ta odmawia, gdyż musi się uczyć żywcem wyjęto z wersji Davida Leana (co ważne - nie ma tego w książce). Choć są też sceny, których z kolei nie ma w amerykańskiej ekranizacji np. przypadku kanibalizmu, którego świadkiem jest Jura Żywago. Tu należą się ukłony, bo świadczy to o uważnej lekturze Pasternaka.
Ale dwie rzeczy przemawiają na korzyść filmu z 1965r. Iście filmowy rozmach i kreacja Omara Sharifa. Hans Thomasen nie jest aktorem tej rangi.
Zgadzam się w całej rozciągłości i nawet by mnie to tak nie raziło,powtórzenia, uwielbiam Doktora Żywago - gdyby nie mdła gra głównych bohaterów -co tu kryć kompletnie nie trafiona obsada- poza Sam'em Neill'em w roli zepsutego Victora Komarovskiego nie ma nikogo, kto by w najmniejszym stopniu zagroził Omarowi Sharifowi Julie Christie czy Geraldine Chaplin.
p.s.Jak patrzę na Hans'a Matheson'a to myślę, że byłby świetny w filmie, nakręconym na podstawie prozy Dickens'a - a nie Pasternaka. Np. Przygody Oliver'a Twist'a. -lubie Dicken'sa -żeby nie było:).