Wydaje mi się, że w drzewie nic nie było. W końcowej scenie, gdy Elissa zapytała matkę, czy coś tam widzi, ona odpowiedziała, że nie i nie usłyszała sprzeciwu ze strony córki. Zrozumiała, że wszystko, co mówił chory psychicznie blondyn było kłamstwem. Główna bohaterka była po prostu zakochana w Ryanie, dlatego zdawało się jej, że coś tam widzi. Weźmy na przykład scenę, kiedy ucieka rzekoma Carrie Ann. Elissa nawet wtedy nie zraziła się jego zachowaniem.
A ja tam widziałem twarz, chociaż taka trochę naciągana ;)
http://imageshack.us/f/845/beztytuueil.jpg/
E tam, taką twarz to sobie wszędzie mogę dopowiedzieć - 3 dziury i od razu twarz :P
Chłopak powiedział jej, że jego matka twierdziła, że w drzewie jest sekret (kto wie? może pod nim zakopali Carrie Ann?) i poinformował Elissę, że siedział tam kiedyś tak długo aż zobaczył. Nie powiedział co a Elissa zobaczyła co chciała. Tam nic nie było, Ryan ściemniał.
Ale jak mogli zakopać Carrie Ann jak ona wcale nie istniała? Na końcu filmu było pokazane, że matka chciała, żeby ten Ryan był tą dziewczynką... A twarzy na filmie nie dostrzegłam dopiero teraz jak na zdjęciu było zaznaczone :)
Oglądałaś ten sam film co my? :D Oczywiście, że Carrie Ann istniała - była siostrą Ryana. Rodzice jego obwiniali o jej śmierć dlatego za karę musiał się nią stać.
aaaaaa!to o to chodziło....A ja myślałam,że oni sobie wzięli jakąś dziewczynkę i udawali,że to ich córka.
No faktycznie, niby coś tam widać gdy się człowiek przyjrzy, ale bardzo to naciągane....raczej bym dupy nie wyrwał na to drzewo i ten tekst z twarzą ;DD