wedlug mnie arcydzielo to nie jest, ale bardzo dobry film z pewnoscia; nawet nie zauważylam kiedy minela pierwsza polowa filmu! mozna sie dopatrzec pewnych uproszczen scenariusza - takie pojscie na skroty, np. w watku policjanta, ktory od razu ach och zakochuje sie w Kathy, a potem probuje grac twardziela stajacego w obronie slabej bidulki ;)a koniec koncem chyba on staje sie kolem napedowym calej sytuacji;
podoba mi sie to, ze nie ma tu jednoznacznie okreslonych bohaterow, kazdy z nich ma swoja racje i kazdemu mozna zarzucic, ze "nie zasluguje" na ów dom;
sytuacja przypomina wezel gordyjski, a ten jak wiadomo najlepiej po prostu przeciac;
spodziewalam sie po Pułkowniku jakiegos rodzaju zemsty, a nie samobojstwa; ale nie oczekiwalabym, ze "słaba psychicznie Kathy i tak prędzej czy później trzaśnie sobie w łeb"; wedlug mnie to co sie stalo czegos ja nauczylo, w koncu to przez nia zycie stracilo przynajmniej 3 ludzi (policjant tez ma przeciez przechlapane);
a tak na marginesie - Jennifer strasznie kojarzy mi sie z Demi Moore, moze przez podobny typ urody; ale jako aktorke wole te pierwsza :)