a film okazał się tylko...niezły.Myśle że Lyne nie wykorzystał w pełni możliwości drzemiących w scenariuszu.Zbyt mało paranoicznych wizji Singera, więcej gadania i rozważań nad tym co realne a nierealne.Przydałoby się więcej pomyśłów np.widok zmasakrowanych ciał żołnierzy na ulicach a nie wybuchające bez sensu samochody itp.No i scena z św. Mikołajem.Po co to?Co to wniosło?Zakończenie też takie , jakieś miękkie jak na taki film, przypominające raczej finał w stylu UWIERZ W DUCHA.może się czepiam szczegółów , ale naprawdę spodziewałem się parażującego filmu.Jest to dzieło przemyślane , na poziomie, niekiedy niepokojące , lecz na pewno nie powalające czy przerażające.Moim zdaniem rzecz jasna...