Najlepsza scena z całego filmu moim zdaniem jest wtedy gdy na początku główny bohater
budzi się w metrze i nie może wyjść bo wszystko zamknięte. Jakoś ta scena mi się bardzo
podobała. Ogólnie było kilka strasznych scen i film był fajny. Według mnie 8/10. I jeszcze
grał tu Macaulay "Kevin" Culkin jako mały syn Tobbinsa.
Na mnie wrażenie zrobił banalny w sumie efekt "demona", czyli człowiek kręcący głową w mocno przyspieszonym tempie.
Z kolei mi najbardziej podobały się demoniczne oczy Jezebel, które wystraszyły mnie w jednej scenie, zdarzenie w metrze też mi się podobało, natomiast reszta filmu nie zachwyca, niestety, nie widzę w nim nic szczególnego, znajomi zachęcali mnie do jego obejrzenia, z przykrością muszę stwierdzić, że się mocno zawiodłam.