Miał to być psychologiczny horror,thriller czy jak tam go zwał. Horror tak infantylny, że aby przestraszyć używa zakrwawionych członków i wnętrzności i demona, wyglądającego jak facet z nylonową pończochą na głowie. Nastawiałem się na poważny film zainspirowany wojną w Wietnamie, coś w stylu "Łowcy jeleni" "Czasu Apokalipsy" itp. a obejrzałem jakiś nielogiczny horrorek , gdzie tytułowa wojna zupełnie nie ma znaczenia, bo jest tylko pretekstem do pokręconego bohatera z niby - życiem i z końcowym Kevinem samym w domu. I jeszcze niby uwiarygadniający całość końcowy napis,że podobno stosowano gdzieś w Wietnamie jakieś "środki". Jak donosi radio Erewań w delcie Mekongu podobno wylądowały zielone ludziki, a ponieważ Pentagon temu zaprzecza, to na pewno jest to prawda. Szkoda czasu.