Rozumiem wypowiedź ale nie rozumiem co ty wkońcu masz do zarzucenia temu filmowi. Kilka obszernych zdań bez żadnych konkretów. jeżeli wystawiasz mocno subiektywną ocenę to się poprostu nie tłumacz bo to nie ma sensu.

Mocno subiektywne byłoby, gdybym postawiła "2" dla własnego "widzimisię". Mój subiektywizm w tym wypadku wynika z mojego niedopatrzenia i roztargnienia i pożarł 1 punkt - z 7, na 6. Nie widzę w tym nic mocnego. Ale generalnie uważam, że film jest naprawdę niezły. Wyżej wypowiedziałam się dlaczego. A co mi nie odpowiadało? Brak spójności. Niewykorzystany potencjał. Przeciąganie i wydłużanie niektórych scen, a spłycenie innych. Tyle.

P.S. Ja się wcale nie tłumaczę - w ostateczności - nie mam z czego. Wyrażam tylko swoją opinię :) .

Rzecz w tym że to nie serial, tylko naprawdę świetny film pełnometrażowy. Nie da się go oglądać na raty.
Po drugie, czy to takie ważne jaką ocenę dałaś, skoro i tak nie będzie ona rzetelna? Sądzisz że skoro oglądałaś na raty, niby się spodobał ale nie wkręciłaś się, a dasz 6/10 to będzie ok? Uczciwsze byłoby wystawienie 3/10 jeśli się nie spodobał, albo 8/10 jeśli by zachwycił. A dać 6/10 by było ok to wybacz, farsa.
Pozdrawiam :)

Och - na raty - ale jednego dnia :) . Moje niedopatrzenie. Nie wiem, co dla Ciebie jest farsą, ale w moim mniemaniu trochę przesadziłeś. Rozumiem, że każdy miłośnik filmu (który skrycie czci ponad wszystkie), będzie go bronił... Ale dlaczego od razu farsa? Według mnie oceny są po to, by jednak wyznaczały jakość czegokolwiek. Prawdą jest, że nie jestem znawczynią sztuki - nie cierpię Van Gogha, nie słucham wieczorami muzyki klasycznej przy winie i nie znam nawet jednej milionowej części światowej kinematografii. Co nie zmienia faktu, że nawet gdyby Salvador Dali wychodził mi nosem, lub gdybym ogłuchła jak Beethoven - wewnętrze obiektywne oko we mnie tkwi, potrafi odróżnić gniot od arcydzieła (nie dot. sztuki nowoczesnej) i docenia dobry i niegłupi pomysł. Według mnie to uczciwe... Mi jest z tym dobrze.
Pozdrawiam równie serdecznie :) .

Dla mnie farsą nie jest wysokość oceny, tylko sposób jej przyznawania w oparciu o oglądanie na raty. I to filmu, który należy oglądać jednym ciągiem. Rozumiem, że skoro wróciłaś do oglądania, to musiał wzbudzić ciekawość. Jednakże tytuł wątku i ostatnie zdanie budzi we mnie sprzeciw. I nie chodzi mi o to, ze uwielbiam ten film, tylko o całokształt. Ten film trzeba obejrzeć w całości i to najlepiej dwa razy. Ogrom symboliki nie pozwala na jednokrotne ogarnięcie tematu, a już w ogóle oglądając na raty. W tym filmie nie tędy droga. A jeśli idzie o metafizykę czy nawet mistycyzm, to byłaś na dobrej drodze, bo ten film w istocie o tym mówi. Szkoda że odpuściłaś, bo od aniołów i demonów tam się roi, a wszystko to w oparciu o stan wiedzy i światopogląd Jacoba Singera. Jest walka dobra ze złem, jest wina i kara, jest tajemnica i świetna gra aktorska, i odwołania do Eckhardta.
Spróbuj jeszcze raz przy butelce dobrego wina.

Pozdrawiam :)

Wewnętrzne obiektywne oko,które odróżnia gniot od arcydzieła? I zapewne to obiektywne oko pozwala dokonywać tych subiektywnych ocen. Czasami naprawdę lepiej poprzestać na wystawieniu oceny niż wypisywać takie pierdoły. A niby jaka ma być ocena,skoro wyraża się własne odczucia po obejrzeniu filmu, jak nie subiektywna? Film bardzo udany,nie dla leniwych...

Dokładnie! Wewnętrzne obiektywne oko, które jednocześnie dokonuje subiektywnych ocen. To miłe, że odkryłeś/aś tą subtelną grę słów. Czy jedno wyklucza drugie? Nie sądzę. Na tym opiera się wszystko co budujemy - system, kultura, język. Żadne dziwactwo ani pierdoły. Ale w porządku, nie należę do obrażalskich, więc można mi zarzucać i jedno i drugie. Chyba jakoś będę mogła z tym spać.

P.S. Drogi dukexxx - żeby móc wysnuć jakąś obronę moich argumentów odpaliłam "drabinę jakubową" po raz kolejny i obejrzałam bez sekundowej przerwy! (Swoją drogą zastanawiający jest fakt, jak łatwo rzuca nam się oskarżenia o niezrozumienie tematu osobom, których nie znamy - jestem przekonana, że gdyby identyczną opinię wydałby na ten sam temat szanowany, mądry i doświadczony reżyser oglądający film w ten sam sposób, byłby przyjęty ze zrozumieniem i pokorą. Szkoda, że moje zdanie i inteligencja jest tu z lekka poniewierana, ale jestem w stanie to zrozumieć, zasada ograniczonego zaufania i takie tam). Otóż nieskromnie wydaje mi się, że w mojej głowie zatrybiło wszystko jak trzeba, wyłapałam symbolike, aluzje i nawiązania do literatury/historii oraz całą mistyczną otoczkę, w jaką ozdobili ten film. Niemniej ocena w mojej głowie pozostaje ta sama. Mam nadzieję, że tym razem zostanie to uszanowane :) .

P.S. 2 Pragnę po raz kolejny dobitnie i mocno zaznaczyć, że moje rozczarowanie NIE dotyczy filmu, tylko mojej ignorancji i niewiedzy a propos tematu tegoż to filmu. Za dużo myślałam. Tak, tak - może to głupie, może sama jestem głupia, jednakże postawiona razem na stołku z Sokratesem, więc i tak całkiem szczęśliwa. Wybaczone być powinno, choć przede wszystkim - doczytane :) .

Pozdrawiam :) .

A ja tak czytam, czytam, czytam i wszystko rozumiem, wszystko strybiłam i nie mam żadnych powodów, żeby wątpić czy wręcz poniewierać Twoją inteligencję. Wyznaję dokładnie taką samą zasadę - film należy ocenić jak najobiektywniej się da. Ja np. uwielbiam wracać do filmów Harry'ego Pottera (wcale się tego nie wstydzę), ale nie wystawię temu filmowi 10 czy nawet 9/10 (aktualnie nie jestem pewna, czy którakolwiek część dostała choćby ósemkę) - bo wiem, że ten film na tak wysokie oceny nie zasługuje. Może mi się nie podobać jakiś film, ale jeśli widzę, że był dobry, miał jakiś przekaz, aktorzy wypadli super, a scenariusz to majstersztyk - wystawiam wysoką ocenę. Jestem również przekonana, że człowiek stuprocentowo obiektywny nigdy nie jest - i dlatego można odjąć albo dodać jedną gwiazdkę (a nie dziesięć). Dla przykładu - mogła mi się nie podobać "Ryba" Burtona, ale widzę, że to jest dobry film - wystawiam zatem dobrą ocenę, a dlaczego? Dlatego, że te oceny są potem wyznacznikiem dla innych czy warto ten film obejrzeć. I co? Mam kogoś zniechęcić do obejrzenia dobrego filmu, który nie trafił w mój gust, wystawiając ocenę 2/10, mimo że zasługiwał co najmniej na 7? Właśnie przez skrajnie nieobiektywne oceny film często otrzymuje liczbę gwiazdek, na jakie nie zasługuje - ot, choćby zakochane w "Zmierzchu" osoby wystawiają temu filmowi 10/10, nie biorąc pod uwagę żadnych czynników poza własnym zdaniem (jakaś fabuła, gra aktorska, cokolwiek) i zawyżają ocenę temu filmowi, a potem przypadkowo wpadnie im w ręce np. "Wywiad z wampirem" - zobaczą, że tutaj wampir został przedstawiony w zupełnie inny sposób i wystawią 1 albo 2, bo żaden z wampirów nie był tak słodki i seksowny jak Edzio. To jest sprawiedliwa ocena? Według mnie nie. Dlatego ja popieram system oceniania Wiccecraft - oby więcej takich osób na filmwebie!

I nie rozumiem tego całego szumu - wyraźnie było napisane, że ocena wyniosłaby 7, a ze względów subiektywnych została obniżona tylko o jedno oczko. To co bardziej by Wam odpowiadało? Gdyby wystawiła jedynkę? Czy dziesiątkę? Skoro jej zdaniem film zasługiwał na 7 to dla Waszego "widzimisię" nie podniesie do dziesięciu. Oceniła ten film najobiektywniej jak potrafiła, zaznaczając, że ze względu na pewne subiektywne odczucia nieco obniżyła ocenę. Nie rozumiem, co Wam się tu nie podoba. Bardzo obiektywna i trafna wypowiedź Wiccecraft - dziękuję!

Moja anielico - dziękuję również :) !

Anielica rzuciła groźnym spojrzeniem na lewo i prawo, czy na pewno problem zakończony, a następnie rozpostarła skrzydła i wzniosła się ku niebu. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Na raty to można telewizor kupić :)

aż obejrzę jeszcze raz.

Subiektywnie, uczciwie, jak i z głębi serca postawiłem 10/10 jak nic.
Nie mam nic do zarzucenia temu filmowi, a ponadto dodaję go do ulubionych.
Dziękuję.