Takie pytanie mnie nurtuje. Powiem tak, w momencie premiery na DVD i Blu-ray byłem akurat na urlopie w kompletnej dziczy, bez dostępu do „bożyszcz” czy odkryć dwudziestego pierwszego wieku, więc wracając, kierowałem się myślą, że już niedługo obejrzę wytęskniony film.
Jak tylko seans się zaczął, coś wybuchło. Serce zaczęło mi walić jak szalone, ręce zaczęły się pocić i taki stan utrzymywał się jeszcze długo po napisach końcowych. W niektórych momentach pojawiły się także nostalgia i łzy. Pierwsze wzruszenie padło już w trzeciej minucie, kiedy to rozbrzmiał utwór I'm the Hero, Son Gokū, autorstwa pana Norihito Sumitomo, o początku skomponowanym w takim stylu, że przypominał mi utwory Yasei no shōnen i Kieru Nameku-sei to kibō, single Shunsuke Kikuchiego, znane fanom ze starszych produkcji DB; w tej scenie także Gokū rozpoczyna typową dlań, zapadłą w pamięć chyba wszystkim, co ongiś oglądali DB, rozgrzewkę. Kolejne chwile wzruszenia pojawiały się jedna po drugiej.
Pytanie brzmi, czy ktoś odebrał to podobnie? Czy, według was, Toriyamie udało się odgrzać Smocze Kule w sercach dawnych fanów?
Utwory, o których mowa wyżej:
http://www.youtube.com/watch?v=ulpz0rgCeMg
http://www.youtube.com/watch?v=eeejqY7TNdU
http://www.youtube.com/watch?v=eeejqY7TNdU
Ja też mało co się nie wzruszyłem i emocje były oj były ;) I znowu bardzo jaram się Dragon Ballem! Cieszy mnie też pojawienie się w uniwersum Billsa i najpotężniejszego póki co Whisa, co widać po moim pseudonimie
Co prawda muzycznych skojarzeń ze starym soundtrackiem nie miałem (co bynajmniej nie znaczy, że muzyka mi się nie podobała) ani łez nie było, ale zdecydowanie coś we mnie drgnęło. Myślę, że to naturalna reakcja dla fana z krwi i kości, gdy po wielu latach przychodzi mu oglądać bohaterów z dzieciństwa w nowej formie. Duży plus za ten film.
Ja bym się nie obraził jak by puścili oryginalny utwór CHA-LA HEAD-CHA-LA http://www.youtube.com/watch?v=QLXqECfPHow&list=SP451F4D5DC5E6B052
Przecież na Soundtracku jest odświeżona wersja, która leci na napisach końcowych jako chyba drugi utwór.
Końcówka i te kartki mangi, coś cudownego, wtedy to właśnie łezkę uroniłem. Od siebie uważam, ze muzyka jest najsłabszą stroną filmu, fabuła mnie pozytywnie zaskoczyła. No i fajnie, że Tarble został wzięty pod uwagę :)
Jeżeli to "Jak?" odnosi się do Tarble'a, to Bulma o nim wspomina, a Vegeta mówi, że jest daleko stąd.
Nawet nie znam tej postaci. W serialu chyba nigdy nie była wspominana ? Bo innych kinówek nie oglądałem.
Yo! Son Goku and his Friends returns! Taki ma tytuł, polecam, całkiem fajna. Na anime-shinden można obejrzeć. Ja sam przed kinówkami uciekałem, ale całkiem fajnie mi się je oglądało.